- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Janusz Korczak
Dzieciństwo i młodość
Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) urodził się w 1878 lub 1879 roku w Warszawie. Dokładnej daty nie znamy. Ojciec Korczaka, Józef Goldszmit – ceniony warszawski adwokat – nie zadbał o szybkie sporządzenie synowi metryki. Nie angażował się także zbytnio w życie rodzinne. Jego małżeństwo z Cecylią z domu Gębicką nie należało do udanych.
Wysokie dochody z kancelarii, odpowiednie powiązania rodzinne pozwalały rodzicom Korczaka znaleźć się zrazu wśród zamożnych i cenionych rodzin żydowskich. Rodzina Goldszmitów kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. Wygoda, dostatek, domowa służba: bona, niania i kucharka zajmujące się dziećmi – w takich warunkach wychowywał się we wczesnym dzieciństwie Henryk Goldszmit. Nie budziło to jednak jego zachwytu. Po latach będzie wspominał chłód, smutek i samotność domu rodzinnego. Mały Henryk nie miał bliskich kontaktów ani z matką, ani z ojcem, ani z siostrą. Nie było to normą w tamtych czasach. Na dodatek, każdy z rodziny Goldszmitów zajęty był sobą i swoimi problemami. Ojciec zimny, wyniosły, ale też elegancki i dowcipny, często nieobecny w domu; nieszczęśliwa matka i wycofująca się siostra. Klimat domu rodzinnego wbije się wyraźnie w pamięć Korczaka i zaważy na jego dalszej biografii.
Siedmioletni Henryk nie rozpoczynał nauki, tak jak większość dzieci w tamtych czasach, od nauczania domowego. Trafił do prywatnej szkoły przygotowującej do gimnazjum, w której panowała żelazna dyscyplina i rózga. We wspomnieniach Korczaka szkoła ta stanie się symbolem strachu i przemocy, samotności i bezradności ucznia wobec dominacji nauczyciela. Już na tym najwcześniejszym etapie kształcenia Korczak zobaczy niesprawiedliwość i napięcia, jakie występują między dorosłymi i dziećmi.
Pozna także doświadczenia sieroctwa i biedy. Coraz bardziej traci kontakt z ojcem chorym psychicznie. Rodzina podupada finansowo. Młody Korczak zmuszony jest wziąć na siebie ciężar utrzymania matki i siostry. Jako uczeń męskiego Gimnazjum Praskiego dwoi się i troi, aby dorobić korepetycjami i pisaniem do gazet. Zdobywa pierwsze szlify nauczycielskie. Wchodzi coraz bardziej w świat społeczny zarówno biedniejszych, jak i bogatszych rodzin ówczesnej Warszawy. Styka się z biedą i bogactwem.
Jego pasją staje się literatura. Zaczytuje się w Józefie Ignacym Kraszewskim, Henryku Sienkiewiczu, pociąga go także literatura młodopolska. W 1896 roku debiutuje na łamach tygodnika satyrycznego humoreską na temat wychowania dzieci pt. Węzeł gordyjski. Podpisuje się pseudonimem Hen. Zyskuje zainteresowanie redakcji i czytelników. Dwa lata później zdaje maturę i rozpoczyna studia na wydziale lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Pokonuje bariery numerus clausus związane ze swoim żydowskim i polskim rodowodem. Po latach Korczak połączy te wszystkie wątki narodowościowe i powie o sobie: „jestem polskim Żydem urodzonym pod zaborem rosyjskim”. W 1900 roku swój tekst Dzieci i wychowanie podpisuje pseudonimem Janusz Korczak. Podpisuje nim dalsze prace i pod takim pseudonimem przechodzi do historii.
W służbie dziecku i społeczeństwu
Biografia społeczna i zawodowa Janusza Korczaka wpisuje się w klimat i idee przełomu XIX i XX wieku, którymi żyły elity arystokracji, inteligencji i społecznicy dawnej Warszawy. Bohdan Cywiński nazwie ich „pokoleniem niepokornych”. Znajdą się wśród nich: socjaliści, komuniści, pozytywiści, romantycy, utopiści, konserwatyści. Połączy ich walka o niepodległość kraju, praca społeczno–oświatowa i przekonanie, że II Rzeczypospolita powstanie, odrodzi się i rozwinie przez alfabetyzację, działania na rzecz zaniedbanych środowisk robotniczych i chłopskich. Ruch oświatowy okresu międzywojennego wciągnie także Janusza Korczaka. Praca społeczna stanie się imperatywem i przesłaniem jego życia. Swoją uwagę skupi przede wszystkim na dziecku. Za Ellen Key, za badaczami Nowego Wychowania zgromadzonymi w laboratoriach Genewy i Brukseli będzie powtarzać: „odnowa świata dokona się przez dziecko i wychowanie”.
W 1905 roku uzyskuje dyplom lekarza, pracuje jako pediatra w szpitalu im. Bersonów i Baumanów. Jest już rozpoznawalnym pisarzem i publicystą. Ma za sobą debiut książkowy (Dzieci ulicy). Publikuje w tygodniku „Głos”, redagowanym przez znanego pedagoga Jana Władysława Dawida. Wchodzi także dość głęboko w środowisko Uniwersytetu Latającego. Styka się z czołowymi autorytetami społecznymi międzywojennej Warszawy: Stanisławem Brzozowskim, Ludwikiem Krzywickim, Stefanią Sempołowską, Wacławem Nałkowskim, Stefanem Żeromskim. Ma za sobą wakacyjny wyjazd do Szwajcarii, w czasie którego poznawał idee Johanna Heinricha Pestalozziego, przed sobą dodatkowe studia i staże medyczne w Berlinie, Paryżu, Londynie.
Korczak jest lekarzem pediatrą, śledzi ruch higienistyczny, angażuje się w działalność Warszawskiego Towarzystwa Kolonii Letnich i Towarzystwa Higienicznego. Śni mu się – jak pisze – „wielka synteza dziecka”. Połączy w niej swoje wykształcenie pediatryczne, doświadczenia publicysty, kreatywność pisarza z pracą wychowawczą.
7 października 1912 roku Janusz Korczak zostaje dyrektorem Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej 92 w Warszawie – placówki opiekuńczej dla dzieci żydowskich, powstałej staraniem Towarzystwa „Pomoc dla Sierot”. Jest to od początku Dom wyrastający ponad standardy opieki nad dzieckiem w tamtych czasach. Nowy, nowoczesny ośrodek posiadał zaprojektowane specjalnie dla ponad 100 dzieci: sypialnie, jadalnię, ale także specjalne pomieszczenia do nauki szkolnej, miejsce na warsztaty. W projektach uwzględniono także mieszkania dla osób chętnych do wzięcia sierot. W Domu Sierot Janusz Korczak razem ze Stefanią Wilczyńską tworzy oryginalny, autorski program wychowawczy. Splatają się w nim elementy podmiotowości dziecka z samowychowaniem; autokreacji i odpowiedzialności za siebie i innych z uspołecznieniem i wychowaniem do pracy.
Dom Sierot był „domem pracy i szkołą życia”. Korczak sięgał po nowe środki wychowawcze, z którymi eksperymentowała pedagogika reform: samorząd dziecięcy, sąd koleżeński, gazetkę szkolną, specjalne dyżury. W Domu Sierot, a także w Naszym Domu – placówce kierowanej przez Marynę Falską, która od 1928 roku funkcjonowała w Warszawie na Bielanach – połączą się trzy korczakowskie elementy: opieka nad dzieckiem, wychowanie do samodzielności, prawa dziecka.
W wydanym w 1918 roku eseju Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie, uznanym za credo pedagogiczne, wymieni: prawo dziecka do śmierci, prawo dziecka do dnia dzisiejszego, prawo dziecka, by było tym, czym jest. Z walką o te prawa Korczak zwiąże swoje dalsze plany życiowe i zawodowe. Stanie się obrońcą, adwokatem i rzecznikiem dzieci. Będzie o nie walczył na różnych polach: jako lekarz, wychowawca, pisarz i publicysta. Jego książki dla dzieci: Król Maciuś Pierwszy, Król Maciuś na wyspie bezludnej, Bankructwo Małego Dżeka, Kiedy znów będę mały, a także występy w radio – słynne korczakowskie gadaninki – spowodują, że Korczak stanie się znany wśród dzieci i rodziców.
Bogata publicystyka społeczno–polityczna, odsłaniająca biedę, nierówności i podziały społeczne, wprowadza Korczaka w krąg warszawskiej, postępowej inteligencji tworzącej środowisko oświatowe. Przed Korczakiem otwierają się znane żydowskie i polskie domy. Nazwisko Korczaka wymieniane jest wśród takich przedstawicieli ruchu oświatowego, jak: Stanisław Karpowicz, Marian Falski, Maria Librachowa, Ludwik Hirschfeld, Helena Radlińska, Maria Grzegorzewska. Korczak znajdzie się wśród członków Komisji Pedagogicznej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, będzie także w grupie inicjującej Kongres Dziecka. Narastający antysemityzm, ksenofobia, podziały polityczne aktywizujące skrajne grupy coraz bardziej stygmatyzują i dzielą polsko–żydowską społeczność przedwojennej Warszawy.
A jednocześnie postępowe środowiska oświatowców, działaczy społecznych tworzą pierwsze w Polsce wzorcowe, otwarte, walczące z dyskryminacją ośrodki akademickie. Korczak trafia do grona wykładowców Studium Pracy Społeczno–Oświatowej Wolnej Wszechnicy Polskiej (przedwojenny prywatny uniwersytet). Jest także wśród nauczycieli Państwowego Instytutu Pedagogiki Specjalnej, Seminarium dla Nauczycieli Religii Mojżeszowej. Kształci wychowawców, nauczycieli, działaczy, gotowych działać w służbie dziecka.
Coraz trudniej zmagać Mu się z codziennością, ciężko odnaleźć swoją tożsamość zarówno w Polsce, jak i w Palestynie. Rosną kłopoty finansowe Domu Sierot. Wśród personelu pojawia się zwątpienie w słuszność idei wychowawczych.
Korczak w getcie
Już od pierwszych dni II wojny światowej Dom Sierot Janusza Korczaka znalazł się w polu bombardowań. Uszkodzony został budynek sierocińca, miała miejsce akcja ratownicza, rozpoczęto tworzenie planu pomocy, ochrony i zapewnienia przetrwania dla ponad 150 wychowanków. Korczak usilnie zabiega o pomoc, dary, wsparcie dla dzieci.
W październiku 1940 roku nakazem władz niemieckich w okupowanej Warszawie tworzy się getto dla ludności żydowskiej. Zabiegi Korczaka o pozostawienie Domu Sierot na Krochmalnej nie przynoszą skutku. Sierociniec przenosi się do budynku przy ul. Chłodnej 33. 16 listopada 1940 roku getto zostaje zamknięte. Korczak próbuje ochronić dzieci, zaspokoić ich podstawowe potrzeby, możliwe w tych warunkach. Walczy o żywość, leczy, uczy, opowiada bajki.
Coraz bardziej tragiczne warunki życia w getcie dotykają przede wszystkim dzieci, które giną z głodu i wycieńczenia. Korczak walczy o ich ostatnie prawo – prawo do godnej śmierci. Przyjmuje posadę wychowawcy w Internacie dla Sierot przy ul. Dzielnej, który określa jako „dziecięcą umieralnię”.
Chory, znieczulający głód alkoholem, zmęczony, rozdrażniony Korczak w nieludzkich warunkach getta funkcjonuje w różnych wymiarach. Walczy z codziennością, wykłóca się o każdy worek kartofli, o każdą główkę kapusty. A jednocześnie wznosi się ponad tragizm sytuacji. Pisze Pamiętnik z getta – dzieło szczególne w biografii Korczaka. Pamiętnik nie tyle dokumentuje życie w getcie, co raczej jest biograficzną refleksją nad upodleniem świata i nędzą ludzkiej kondycji. Wyraża jednak wiarę w najgłębsze wartości człowieka.
6 sierpnia 1942 roku Janusz Korczak z wychowankami rusza w ostatnią drogę ku śmierci. Ginie razem z dziećmi w obozie zagłady w Treblince.
Po wojnie życie i dzieło Janusza Korczaka nie zostało zapomniane. Wręcz przeciwnie – jego nowatorskie idee i rozwiązania wychowawcze, jego wizjonerska koncepcja praw dziecka na stałe weszły do kanonu kultury Polski i świata.
Janusz Korczak – lekarz pediatra
Janusz Korczak z wykształcenia był lekarzem pediatrą. W jego działalności pedagogicznej, w publicystyce, a zwłaszcza w codziennej praktyce postępowania z wychowankami, to wykształcenie Korczaka miało znaczenie. Schludność, czystość, krzewienie oświaty zdrowotnej, to, co dziś nazywamy „zdrowym stylem życia”, to ważne przymioty korczakowskiego wychowania. Rodzina Goldszmitów była związana z Haskalą, ruchem oświatowym. Miała też związki z medycyną, bowiem dziadek Korczaka, Hirsz Goldszmit był lekarzem w Hrubieszowie. Wybór medycyny był zresztą dość naturalnym wyborem dla żydowskiego inteligenta. Ale w tym wypadku miał też stać się świadomym wyborem powołania. Mimo że fascynowała go literatura, już w latach gimnazjalnych deklarował: I tak nie będę literatem, tylko lekarzem. Literatura – to słowa, a medycyna – to czyny” . Po ukończeniu gimnazjum (to dzisiejsze Liceum Ogólnokształcące im. Władysława IV na warszawskiej Pradze), Henryk Goldszmit w 1898 roku rozpoczyna studia na Wydziale Lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Studia lekarskie zajmują mu sześć lat, gdyż pierwszy rok musi powtarzać. Już w czasie studiów zostaje członkiem Towarzystwa Kolonii Letnich i Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego. W 1905 uzyskuje dyplom lekarza.
W czasie studiów poznaje radykalnych działaczy społecznych – Wacława Nałkowskiego, Stanisława Brzozowskiego i Ludwika Krzywickiego, w tym czasie sporo też pisze i publikuje. Staje się dość znany w warszawskiej elicie intelektualnej, jako człowiek szczery i konsekwentny; wówczas tworzy się warszawski mit o Januszu Korczaku (taki przybrał pseudonim, początkowo literacki, potem tak już zostało).
Razem z przyjacielem z lat młodości – Stanisławem Licińskim, outsiderem i rewolucjonistą – często penetrują dzielnice warszawskiej nędzy[1].
Niedługo po studiach, jako poddany cara, zostaje zmobilizowany i wysłany na wojnę rosyjsko–japońską. Przez ponad pół roku, jako oficer, pełni obowiązki starszego lekarza w pociągach sanitarnych. Zatrudnia się w Szpitalu dla Dzieci Bersohnów i Baumanów[2] za rocznym wynagrodzeniem 200 rubli i za mieszkanie służbowe na terenie szpitala. W placówce tej znajdowało się 25 łóżek. Korczak zobowiązany był do całodobowej opieki nad chorymi oraz udzielania porad w ambulatorium przyszpitalnym. Warto dodać, że prowadził również bibliotekę szpitalną. W ciągu siedmiu lat pracy w szpitalu służył dzieciom jako lekarz, pedagog i pisarz, wytrwale popularyzował wiedzę pediatryczną. Aktywnie współpracował w tym czasie z pismami: „Krytyka Lekarska”, „Medycyna i Kronika Lekarska”, „Przegląd Pediatryczny”. Prowadził także bogatą działalność odczytową i wykładową.
Już wówczas jego poglądy społeczne, kształtowane od początku dorosłego życia w spotkaniach z ówczesną radykalną inteligencją warszawską i w wyniku obserwacji codzienności nędzy i chorób żydowskiej biedoty (wszak sam pochodził z zamożnej rodziny prawniczej), stają się podstawą jego myśli pedagogicznej, istotą działalności Janusza Korczaka. Dlatego tak trudno oddzielić postać Janusza Korczaka – lekarza od postaci Janusza Korczaka – wychowawcy i wizjonera ładu społecznego.
W latach 1907–1911 odbywa praktyki w Berlinie, Paryżu, Londynie, bierze udział w wykładach z pediatrii, ale też odwiedza szkoły i przytułki. Doświadczenia te wpływają na jego wizję domów opieki dla dzieci, domów pełnych zrozumienia potrzeb najmłodszych.
Przełomem w dawnym myśleniu była prawdopodobnie wizyta w typowym schronisku dla sierot przy ulicy Franciszkańskiej 2 w Warszawie. Wiemy, że było tam duszno, brudno i ciasno, dzieci były ubrane w łachmany, i wychudzone łapczywie jadły łupiny ziemniaków. Po pracy w szpitalu Korczak prowadzi praktykę. Honorarium pobiera różne: nic od najuboższych i bardzo dużo od bogatych.
Jest wychowawcą (i oczywiście lekarzem) na koloniach letnich organizowanych przez pierwsze w kraju Dobroczynne Towarzystwo Kolonii Letnich[3]. W 1904 i 1907 roku prowadzi kolonie dla dzieci żydowskich w ośrodku wakacyjnym „Michałówka” w miejscowości Daniłowo–Błędnica (gubernia łomżyńska), w pobliżu stacji Małkinia. W 1908 Korczak pracuje jako wychowawca podczas kolonii dla chłopców chrześcijańskich w „Wilhelmówce”.
Ważnym epizodem w życiu Janusza Korczaka jest – przede wszystkim związana z działalnością społecznikowską – wieloletnia współpraca z innym lekarzem, Samuelem Goldflamem, wielką sławą polskiej neurologii, właścicielem bezpłatnej polikliniki dla ubogich chorych, filantropem, działaczem społecznym.
W czasie I wojny światowej został powołany do czynnej służby w armii rosyjskiej, w stopniu kapitana. Był m.in. młodszym ordynatorem szpitala dywizyjnego w Głuboczku na Ukrainie, następnie został lekarzem pediatrą w przytułku dla dzieci ukraińskich pod Kijowem. W tym czasie odwiedził też dom wychowawczy dla chłopców polskich w Kijowie.
W czasie wojny polsko–bolszewickiej (1919–1920), Janusz Korczak w randze majora Wojska Polskiego pracował w szpitalu epidemicznym w Łodzi, następnie w Warszawie, w szpitalu na Kamionku. Tam zaraził się tyfusem plamistym, a od niego zaraziła się (i umarła) jego matka. Bardzo to przeżył.
Taki był Janusz Korczak, lekarz pediatra, noszący zielony fartuch, symbol nadziei. Napisał: nie wolno zostawić świata, jakim jest .[4]
Janusz Korczak – pedagog i wychowawca
Pedagogiczne dziedzictwo Janusza Korczaka jest ciągle aktualne, żywe i inspirujące. Łączy ono ogólną refleksję nad człowiekiem i wychowaniem oraz uwagi o praktyce wychowania. Tym, co decyduje o ponadczasowej wartości tej pedagogiki są marzenia o świecie przyjaznym dziecku. O czasach i ludziach, którzy urzeczywistnią – jak pisał Stary Doktor – prawo dziecka do szacunku, życia w pokoju i w radości.
Prawa dziecka
Do najbardziej znanych, sformułowanych przez Korczaka i obecnych w całej jego praktyce wychowawczej praw dziecka, należą: „prawo do szacunku” oraz „prawo by było, czym jest”. Podkreślają one podmiotowość i autonomię dziecka, oddalają lekceważenie, nieufność czy niechęć wobec dziecka. Mówią o potrzebie porozumienia i współpracy z dzieckiem, o akceptowaniu trudu jego rozwoju, wiedzy i niewiedzy, języka, twórczości, sukcesów i porażek. Zwracają uwagę na potrzebę zrozumienia i czułości dla dziecięcego bólu i krzywdy. Mają – wreszcie – wprowadzić najmłodszych, na równych zasadach z dorosłymi, w życie społeczne, zlikwidować bariery hamujących rozwój, umożliwić dostęp do edukacji i kultury.
Dziecko jest pełnym człowiekiem
Codzienna praktyka życiowa dowodzi – powiada J. Korczak – iż na dziecko patrzy się zwykle w kategoriach „jutra”, w wymiarze przyszłych jego osiągnięć, sukcesów, wartości. Jest to kardynalny błąd, o daleko idących konsekwencjach. Taka postawa prowadzi do redukcji dziecka, tak w płaszczyźnie osobowej, jak i społecznej. Z tego powodu Stary Doktor z troską i nieco z przekorą apelował, aby nie oddawać dziecka „w niewolę jutra”. „Jutro” jest wrogiem dziecka.
Partnerski i odpowiedzialny stosunek wobec dziecka oznacza postrzeganie go w wymiarze „dziś”, czyli takim, jakim ono jest w aktualnej fazie rozwoju psychofizycznego. Tylko w ten sposób można dostrzec pełnię małego człowieka. Ale do tego konieczna jest zmiana perspektywy. Miarą i normą stosunku wobec dziecka nie może być wiedza o człowieku dorosłym, lecz wiedza o dziecku właśnie, jego rozwoju, potrzebach, możliwościach. Stąd konsekwentny wniosek i postulat Korczaka: nie ma miłości wychowawczej, mądrej, głębokiej i trwałej bez dążenia do możliwie najpełniejszego poznania dziecka.
Miłość pedagogiczna
Miłość pedagogiczna (wychowawcza) u Janusza Korczaka, przedstawiona najpełniej w słynnym na cały świat eseju Jak kochać dziecko (1919), jest czymś więcej, aniżeli uczuciem, tanim sentymentem czy odległą, abstrakcyjną dyrektywą. To naczelna i powszechna zasada wychowawcza, od której zależy wolność dziecka i jego prawo do nieskrępowanego rozwoju. Powinna obowiązywać wszystkich uczestników wychowania i opieki, zwłaszcza: wychowawcę, nauczyciela, rodzica, także szkołę, dom dziecka, internat. Miłość wychowawcza jest wyraźnie skrystalizowaną postawą aksjologiczną oraz opartym na niej pragmatycznym działaniem pedagogicznym. Więcej – to służba społeczna, a nawet „walka o dziecko”. To krytycyzm i niezgoda wobec krzywdy i fałszu, w jakim znalazło się dziecko, a jednocześnie jest to budowanie i przeżywanie nowych relacji z dzieckiem: spotkania, dialogu, zaufania. To obowiązek wnikliwego, społeczno–wychowawczego diagnozowania dziecka i jego świata, oraz – przede wszystkim – poznawania siebie samego w roli pedagoga, wychowawcy lub rodzica. Miłość pedagogiczna ma być realna: moja, a nie czyjaś, rozwijana tu i teraz, a nie kiedyś, w jakimś późniejszym terminie, przy jakiejś okazji. I tu jest miejsce, podkreśla Korczak, na „intuicję macierzyńskiego serca”.
Wychowawca wychowawców
Janusz Korczak niezmiennie podkreślał, iż miłość pedagogiczna jest niezbywalnym elementem postawy zawodowej wychowawcy czy nauczyciela. To przede wszystkim „wartość zadana”, do której się dochodzi i którą można rozwijać poprzez codzienne rozwiązywanie tysięcy wielkich i małych dziecięcych problemów. W ciągłej, życzliwej i pomocnej asystencji powstaje sytuacja „pomiędzy”, pomiędzy wychowawcą a dzieckiem, czyli porozumienie, dialog – to, co najważniejsze w wychowaniu.
Wychowawca autentyczny – a nie jak kpiąco mówił Korczak: „dozorca ścian i mebli, ciszy podwórka, czystości uszów i podłogi” – to osoba odznaczająca się wysokim poziomem samowiedzy. Stary Doktor radził wychowawcom: „Poznaj siebie, zanim zechcesz dzieci poznać. Zdaj sobie sprawę z tego, do czego sam jesteś zdolny, zanim dzieciom poczniesz wykreślać zakres ich praw i obowiązków”. Jest duża szansa, że taki wychowawca będzie – przywołując kolejną fundamentalną myśl Korczaka – „wyzwalał”, „wznosił”, „kształtował”, „uczył”, „pytał”, zamiast: „wtłaczał, „ciągnął”, „ugniatał”, „dyktował”, „żądał”.
Dom Sierot: mikrokosmos wychowania
Podejmując w 1912 r. funkcję dyrektora Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej 92 w Warszawie, Janusz Korczak zaczął wprowadzać w życie wizję praw dziecka i szczęśliwego dzieciństwa. Zapewne nie byłoby to możliwe bez współudziału naczelnej wychowawczyni Domu, Stefanii Wilczyńskiej.
Dom Sierot, przeznaczony dla dzieci biedoty żydowskiej, był pełnym i konsekwentnym, systematycznym i precyzyjnym projektem wychowawczym. Miał na celu wychowanie do samowychowania, a tym samym – przygotowanie dzieci do samodzielnego życia. Podporządkowana temu była cała organizacja Domu, począwszy od szczegółowych ustaleń higienicznych i żywnościowych, poprzez naukę, gry i zabawy, po udział dzieci w pracach gospodarskich i zarządzaniu Domem.
Przenikające się w tym zakładzie różne idee, cele, zasady, urządzenia oraz formy aktywności, tworzyły unikalny wychowawczy mikrokosmos. Była to przestrzeń dziecięcego rozwoju, realny świat życia, pracy, nauki i odpoczynku. I co najważniejsze: to bliskie i przyjazne dziecku środowisko współtworzyły same dzieci we współpracy z wychowawcami. Tu, w naturalnej atmosferze grupy rówieśniczej, dzieci miały równe prawa i obowiązki. Uczyły się koleżeństwa i przyjaźni, poznawały, co to wzajemna pomoc i współpraca, tu także uczyły się norm życia zbiorowego i rozwiązywania konfliktów społecznych.
Mikrokosmos wychowawczy Domu Sierot był funkcją twórczej pedagogiki i takich nowatorskich technik wychowawczych, jak: tablica ogłoszeń, skrzynka do listów, szafa znalezionych rzeczy, gazetka dziecięca, system dyżurów, wspólne posiedzenia z dziećmi. Popularne były także „zakłady o coś”, „listy wczesnego wstawania”, „plebiscyty”, „pocztówki” – wyróżnienia. Jednakże sercem zakładowego życia był słynny sąd koleżeński. Umożliwiał on dzieciom „zaskarżanie” innych, także wychowawców; również Korczak był oskarżony przez dzieci. Stary Doktor podkreślał i wyjaśniał, że głównym zadaniem tego sądu nie było karanie dla karania, a kształtowanie postaw samooceny, zrozumienia i przebaczania. Dzięki wymienionym „urządzeniom pedagogicznym” realne stawały się takie cele i wartości pedagogiki Korczaka, jak np. demokracja i dialog, obywatelstwo i podmiotowość dziecka, śmiałość i samokontrola, radość i śmiech, twórczość i indywidualność.
Pedagogika alternatywna: humor i modlitwa
Humor i modlitwa, ważne i oryginalne rysy pedagogiki uprawianej przez Janusza Korczaka, w sposób widoczny rozszerzały możliwą refleksję o wychowaniu, a jednocześnie występowały przeciwko pedagogice formalnej, przedmiotowej, rygorystycznej. Jak pokazuje Stary Doktor w Pedagogice żartobliwej, źródłem pedagogicznego żartu i humoru jest stała obserwacja tego, co dziecko robi, jak się zachowuje, co mówi w rozmowach z rówieśnikami i dorosłymi. Przez pryzmat humoru można poznać dziecko, jego zdolności i twórczość, to także naturalny i ważny sposób komunikacji z najmłodszymi.
Podobną – poznawczą i ekspresyjną – funkcję pełnią poetyckie wypowiedzi Janusza Korczaka: Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą. Modlitwy te są formą autorefleksji i samopoznania, sposobem artykułowania radości i żalu, pragnień i dążeń. Symbolicznie łączą realne i transcendentalne przestrzenie wychowania. Modlitwa jest także drogą szukania oparcia i sprzymierzeńca w codziennym trudzie życia. Drogą otwartą dla wszystkich – matki, dziecka, uczonego, artysty, kobiety lekkich obyczajów. Pedagog–wychowawca, który sięga po tego rodzaju modlitwę woła ustami Korczaka: „Daj [Boże] dzieciom dobrą wolę, daj wysiłkom ich pomoc, ich trudom błogosławieństwo”.
Wychowanie w sytuacji skrajnej
Czas wojny i okupacji hitlerowskiej, mrok Szoah, tragedia ludzi i narodów – wszystko to mogłoby oznaczać kompletną klęskę wychowania, w tym także bankructwo Korczakowskiej „mądrej miłości” pedagogicznej. Tak nie było. Stary Doktor wraz z dziećmi z Domu Sierot znalazł się w warszawskim getcie. W tej „dzielnicy skazańców”, na powierzchni około 400 ha zostało stłoczonych około 450 tys. osób. Powszechny był głód, szalały choroby zakaźne, brakowało odzieży i opału. Widmo zagłady odbierało nadzieję na przyszłość. Skrajnej sytuacji getta nie wytrzymywali zwłaszcza najmłodsi. Chmary samotnych, głodnych i wycieńczonych, nędznie ubranych dzieci włóczyły się po ulicach w poszukiwaniu jedzenia. Działający w getcie sierociniec Korczaka był oazą spokoju, wyspą względnego szczęścia. Nie tylko chronił przed zewnętrznymi zagrożeniami, ale był również terenem planowej pracy wychowawczej, pracy „według nadziei”. Poza tym, a może przede wszystkim, Korczak walczył o dzieci, o ich życie. Był wtedy „bojownikiem o kawałek chleba”.
Korczak był wychowawcą do końca. Pozostał wierny nadziei aż po śmierć.
Korczak – pisarz, publicysta.
Reformator, któremu się udało
Literatura była pierwszą miłością Korczaka. Ale nie stała się jedynym celem jego życia. Karmiła się medycyną i wychowaniem, a te żywiły się sztuką pisania. Jak owe trzy powołania miały się do projektu życia?
Źródłowym do świadczeniem pisarza było odczucie niezgody na rzeczywistość. I pragnienie jej naprawy. Przekonanie, że „świata nie można zostawić, jakim jest ”, leżało u podstaw jego dokonań i wyznaczało – jako swoisty imperatyw etyczny – płaszczyznę integracji biografii i dzieł.
Henryk Goldszmit od młodości czuł się odpowiedzialny za zło świata. I uczulił sw ój słuch na głos cierpienia innych. Jego sytuacja podw ójnego wyobcowania ( „Polski Żyd pod zaborem rosyjskim ” – tak ją określił po latach) wpłynęła – przy wrażliwym sumieniu – na postrzeganie rzeczywistości. Kierowała uwagę na wzgardzonych i odrzuconych – dzieci i „lud”. Obydwie te kategorie stały się od razu przedmiotem jego zainteresowania. Charakterystyczne, że jako pisarz i publicysta rozpoczął od obiegu popularnego. Nie licząc debiutu w „Kolcach” (zob. niżej), felietonami w „Czytelni dla Wszystkich ” (1898 –1901) włączył się w ruch oświatowy, zapoczątkowany przez pozytywist ów. Pozytywiści jednak (z małymi wyjątkami) w rzeczywistości traktowali „lud” z g óry: chodziło im o jego „podniesienie”. Felietony w „Czytelni”, przeznaczone dla warstw niższych, budowały relację partnerską. Ich autor sytuował się na r ówni z czytelnikami, ukazywał się jako ktoś, kto podobnie poszukuje drogi życiowej, ćwiczy gust i wyrobienie. Pierwszą powieść Dzieci ulicy (1901) Korczak wydrukował właśnie w „Czytelni”, stapiając w jedno zatroskanie krzywdą małych ulicznik ów z sensacją, modną w ówczesnym piśmiennictwie popularnym. Nie brakowało w powieści też element ów utopii, kształtującej i p óźniej Korczakowską wyobraźnię reformatorską ( Szkoła życia, 1907/8 z jej fantastyczno –utopijnym obrazem szkoły służącej całej ludzkości).
W humoresce Węzeł gordyjski ( „Kolce” 1896, jego debiut literacki) wyznawał:
Jestem człowiekiem, którego niewypowiedzianie obchodzą sprawy wychowawcze.
I niedługo później, w Spowiedzi motyla, w 1914 r., padło owo równie znamienne dopowiedzenie:
Zreformować świat – to znaczy zreformować wychowanie .
W „Kolcowych” felietonach (ich wybór w książce Koszałki opałki, 1905) z prześmiewczym humorem podejmował najbardziej ponure zagadnienia współczesności. A jednocześnie obnażał dwuznaczność takiego satyrycznego pisania o sprawach bolących, które łudziło czytelnika, że przez sam fakt lektury pozbywa się on już jakichkolwiek zobowiązań wobec świata.
O rzeczywisty czyn naprawczy będzie nawoływał w lewicowym piśmie „Głos”, 1904 –1905 (później w jego kontynuacjach: „Przeglądzie Społecznym ” i „Społeczeństwie”, 1906 –1910). W tekstach z rubryki Na mównicy na pozór pozwalał przemawiać faktom i tylko faktom – drobinom bezpośredniej obserwacji dół ów społecznych, zaludnionych gromadą małych żebrak ów, gazeciarzy, dzieci bezdomnych i opuszczonych (wstrząsający opis takich i podobnych środowisk zamieści w studium Nędza Warszawy , 1901, i później w Obrazkach szpitalnych, 1908/9, cyklu reportaży z lekarskiej praktyki wśród żydowskiej biedoty) . Ale tak je przedstawiał, że ich zapis stawał się dramatycznym apelem, by coś z tą relacją zrobić.
Wezwanie było skierowane do inteligencji. Niosło specyficzny inteligencki etos społecznej odpowiedzialności i służby. Oznaczało akces do etycznego nurtu socjalizmu, kt óry, czerpiąc inspiracje m.in. z etyki Kanta, wyrastał ze sprzeciwu wobec odzierania robotnika z godności i traktowania go jak towar. W 1910 roku zabrał także głos w dyskusji o udziale inteligencji żydowskiej w dziele naprawy ( Trzy prądy, „Społeczeństwo”, nr 42):
Jesteśmy braćmi z jednej ziemi.(...) Ot, pracujmy razem. (...) Jako Żyd –Polak najbliżej jestem własnym sercem tego właśnie głosu .
I z tej podwójnej wyrażonej tu tożsamości Henryk Goldszmit nigdy nie zrezygnował.
Przyszedł do „Głosu” z powieścią Dziecko salonu (publikacja w odcinkach 1904/5). W tej powieści rozwojowej, ukazującej proces dojrzewania bohatera, zmierzył się z poetyką typową dla okresu modernizmu: autotematyzmem, naturalistyczną wiernością zapisu, narracją pierwszoosobową. Elementy te poddał próbie – i odrzucił. W konfrontacji z dramatem ludzkiego istnienia zarysowanego w powieści, subiektywna ekspresja buntu i chłodna oraz reportażowa relacja okazały się niewystarczające. Jej niedokończenie zawiera ważne przesłanie: wobec grozy realnego życia, on, Korczak, już tak dalej pisać nie będzie:
Papieru szkoda, atramentu szkoda. Ci, którzy robią papier i atrament, może by się wzięli do pieczenia chleba .
Temat: dziecko – główny przedmiot fascynacji, stanie się zasadniczym tematem pozostałych utwór ów tego czasu: kolonijnych reportaży Mośki, Joski i Srule, 1910, Józki, Jaśki i Franki, 1911, opowieści Sława, 1913 i zbioru Bobo, Feralny tydzień, Spowiedź motyla, 1914. Kontynuuje tu Korczak wnikliwą obserwację psychiki i zachowań dziecięcych (łącznie z zaczątkową świadomością niemowlęcia: Bobo) i prezentowanie „niedoli dziecięcej ” jako gryzącego wyrzutu pod adresem dorosłych. Pozytywiści, przedstawiając smutne losy dziecięcych bohater ów (Prus, Konopnicka), pokazywali poprzez nie społeczne problemy epoki. Korczak poszedł dalej jeszcze. Pr ócz okrutnej doli dzieci plebejskich – pochodnej ich położenia w społeczeństwie – Korczak ukazywał głębię egzystencjalnego konfliktu między małymi i dużymi, kulturą dorosłych a odrębnym światem dziecięctwa. „Nie ma dzieci – są ludzie ” – ten paradoks Korczaka –wychowawcy tworzył podwaliny pisarstwa poświęconego dziecku i zaangażowanego w jego obronę.
Paralelne Mośki i Józki, oprócz notowania typowych dziecięcych reakcji, niezależnych od narodowości czy wyznania, miały na celu przełamywanie wzajemnych uprzedzeń i ustrzeżenie dzieci przed ranami, zadawanymi przez stereotypy przejęte od dorosłych. Sława pokazywała dzieci stające przed dręczącymi zagadnieniami życia dorosłego, Feralny tydzień – czczość ich przebywania w szkole, gdzie nauczycielski rygor wyjaławiał wszelką spontaniczność. W stylizowanej na dziennik Spowiedzi motyla, oprócz szkolnych udręk młodego narratora, znajdziemy przejmujący zapis trudności dorastania.
Specyficzne właściwości pisarstwa Korczaka: zmysł konkretu, drobiazgowa obserwacja, stylistyka wzorowana na mowie potocznej i języku dzieci, partnerski, dialogowy stosunek do czytelnika – środki wypracowane w tym pierwszym okresie, znalazły świetne zastosowanie w tekstach niefikcjonalnych, poświęconych wychowaniu. Tych, które znamy najlepiej (nie licząc Króla Maciusia) , czyli w tetralogii Jak kochać dziecko , 1919/1920, w Momentach wychowawczych , 1919, Prawie dziecka do szacunku , 1929. Teksty te są literackie, bo wykorzystują specyficznie literackie środki w służbie działania pedagogicznego (Michał Głowiński). Realizują model pisania, które nie poucza, ale zachęca do myślenia. Nie wykłada tez, lecz pokazuje sceny, rysuje konkretne sytuacje wychowawcze, gdzie dzieci są pełnoprawnymi bohaterami, ukazanymi w dialogu, w interakcji, w pełni cech własnych i zarazem właściwych ich dziecięctwu. Podstawowy aksjomat Korczaka, że dzieci trzeba wpierw poznać, zanim się je wychowa, wypełnia się tu nie w formie wiedzy ogólnej, ale jako zachęta do samodzielnych wniosków z unaocznionego obcowania z dziecięcym konkretem.
Metodyczne obserwacje dzieci w trakcie praktyki wychowawczej Korczak transponował w utwory literackie w podobnych celach poznawczych. Nowością było tu to, że dzieci konsekwentnie przedstawiał nie tak, jak je widzi dorosły, ale tak, jak ono siebie samo pojmuje i jak postrzega świat. Środkiem do tego był podsłuchany język dziecięcy, którym Korczak operował jako prawdziwy mistrz słowa, czyniąc z niego tworzywo charakterystycznej, niemającej sobie równej stylistyki swych utwór ów. I etnografia dziecięcego świata: pokazywanie jego specyficznych obyczaj ów, zabaw, fantazji, rytuał ów, składała się na poetycką dokumentację dzieciństwa (Hanna Kirchner). Biorąc także za narzędzie pamięć o własnym dzieciństwie, Korczak utożsamiał się z wrażliwością dziecka, ukazywał rozmaite odcienia jego uczuć, specyficzne reakcje, trud rośnięcia, cierpienia niewiedzy, smutek zniewolenia – „ciężką sprawę z dorosłymi ” (Kiedy znów będę mały, 1925).
Służył równocześnie dorosłym i dzieciom. Dorosłym – objawiając im dziecko-człowieka, obraz, w którym sami mogli się przejrzeć. I dzieciom – pozwalając im zobaczyć i zaafirmować siebie i łatwiej w ten sposób zmierzyć się z ciężarami życia: ze złem w świecie, utworzonym przez dorosłych, i w sobie (moralitet o Królu Maciusiu, „reformatorze, któremu się nie udało ”, ale który osiągnął najwyższe duchowe wtajemniczenie: zdolność przebaczenia; rzecz o elementach autobiograficznych, 1923), kłopotliwą koniecznością współdziałania z innymi ( Bankructwo małego Dżeka, 1924), nieuniknionymi konfliktami ( Prawidła życia, 1930), pragnieniem wszechmocy ( Kajtuś Czarodziej, 1935), nużącą codziennością (powieść „mówiona” Pedagogika żartobliwa, 1939) i słynne, poprzedzające ją, gadaninki radiowe Starego Doktora (1934 –1939, z przerwami), najmocniej nasycone owym „podsłuchanym” językiem dziecięcym, wyzyskanym również z powodzeniem w „Małym Przeglądzie ”, piśmie dla dzieci żydowskich (1926 –1939).
Odkrycie dialogowej natury poznania i prawdy w pisarstwie o wychowaniu Korczak starał się też pr...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl