- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]J
ACEK
L
EOCIAK
Norwidowska etyka mowy
(prolegomena)
1. Mowa ludzka, traktowana jako szczególnego typu działanie, za pomoca˛ którego czło-
wiek wyra˙a siebie i porozumiewa si
˛
z innymi, mo˙e by´ poddana refleksji etycznej.
Etyczna problematyka mowy podejmowałaby zagadnienia moralnej powinno´ci i moral-
nego osa˛du ludzkich aktów j˛zykowych.
Prze´wiadczenie o moralnej warto´ci prawdomówno´ci i złu kłamstwa zdaje si
˛
by´
powszechne. Trudno oprze´ si˛ wra˙eniu, ˙e stanowi ono niezbywalny składnik ludzkiej
´wiadomo´ci moralnej. Równocze´nie jednak nasuwa si˛ inne nieodparte spostrze˙enie:
mianowicie ambiwalentno´´ zjawiska mowy. Mowa mo˙e by´ instrumentem przekazywa-
nia my´li, ale równie˙ słu˙y´ do ich ukrywania. Za jej pomoca˛ mo˙na informowa´
i dezinformowa´, wprowadza´ w bła˛d. Mo˙na odsłania´ prawd˛, lecz tak˙e ja˛ zakrywa´,
zaciemnia´. Mowa mo˙e słu˙y´ budowaniu wspólnoty opartej na wzajemnym zaufaniu
i szacunku, ale te˙ mo˙e sta´ si˛ narz˛dziem manipulacji i zniewolenia. Co wi˛cej, po-
wszechnej aprobacie normy prawdomówno´ci towarzyszy przekonanie, i˙ w pewnych
sytuacjach jej naruszenie bywa usprawiedliwione, a nawet konieczne.
Etyczna refleksja nad mowa˛, stoja˛c wobec tych antynomii, musi szuka´ podstaw, na
których ugruntowany jest moralny ład mowy. Poprzez analiz˛ istoty mowy w aspekcie jej
moralnej powinno´ci dochodzi do okre´lenia poj˛cia prawdomówno´ci i kłamstwa, i wy-
dobywa ich sens aksjologiczny. Podaje w ten sposób racje uzasadniaja˛ce nakaz prawdo-
mówno´ci i zakaz kłamstwa. Poszukuja
˛
c uzasadnie´ dla norm moralnych, reguluja
˛
cych
procesy j˛zykowej komunikacji, rzuca tak˙e ´wiatło na szeroko poj˛ta˛ problematyk˛
moralno´ci ˙ycia społecznego
1
.
Chciałbym podja
˛
´ prób
˛
rekonstrukcji fundamentów Norwidowskiej etyki mowy,
traktuja˛c korespondencje poety, dyskursywne i niedyskursywne jego teksty jako cało´´,
w której przejawia si˛ my´l autora Rzeczy o wolno´ci słowa – a do organizacji tej my´li
pragn˛ dotrze´. Artykuł ten jest cz˛´cia˛ (zamierzonej) wi˛kszej cało´ci. Pomini˛te zostanie
w nim z konieczno´ci całe tło historyczno-porównawcze; chodzi na razie o sformułowanie
twierdze´ podstawowych, co ma stanowi´ wst˛p do dalszych bada´ nad refleksja˛ Norwida
wokół etycznej problematyki mowy.
154
2. W Rzeczy o wolno´ci słowa wyra˙ona została potrzeba oparcia aktywno´ci j
˛
zyko-
wej człowieka na jakim´ trwałym fundamencie:
(...) chc˛, by obywatel czuł u swojej wargi
Co´ nad rza
˛
dów r
˛
kojmie lub niewczesne skargi.
Chc˛: by pióra dotkni˛cie, ˙eby ust otwarcie
Nie na wiotkiej si˛ prawa osadzały karcie,
Lecz same niosły z soba˛ umocnienia swoje,
Od pierwszego w ´wiat kroku, jak Minerwa zbroj˛.
(PW III 598)
Posługiwanie si˛ słowem przez człowieka musi mie´ podstawy wykraczaja˛ce poza
zewn˛trzne, formalno-prawne gwarancje, poza dora´ne i wzgl˛dne kryteria, zmienne
autorytety. Porza˛dek mowy ludzkiej powinien by´ wyprowadzony z jej immanentnej
natury. Racje uzasadniaja˛ce ten porza˛dek mowa zawiera sama w sobie. Nie rozwijaja˛ si˛
one w historii, ale sa˛ dane „od pocza˛tku”, u ´ródeł mowy. Dlatego te˙, zgodnie z tokiem
Norwidowskiej my´li, powinni´my szuka´ odpowiedzi na pytania zasadnicze: pytania
o genez˛, istot˛ i cel słowa. Nie chodzi tu o słowo jako wyraz, lecz o jego rozumienie
w sensie kategorii antropologicznej – ludzkiej umiej˛tno´ci mówienia. Tak rozumiane
słowo wpisane jest u Norwida w nadrz
˛
dna
˛
kategori
˛
Boskiego Logosu. W rozwa˙aniach
poety nad pocza˛tkami słowa, nad pierwocinami mowy nie da si˛ oddzieli´ poj˛cia słowa
jako aktu j˛zykowego od Słowa – aktu boskiej kreacji, powołuja˛cej do istnienia ´wiat
i człowieka
2
.
Autor Fabulizmu Darwina zdecydowanie odrzuca ewolucjonistyczna˛ koncepcj˛ pocho-
dzenia człowieka i powstania mowy. Słowo nie „pocz˛ło si˛ z j˛ku” (PW III 570) – jak
chca˛ darwini´ci, jest ono darem Boga. Norwid zapisuje w Notatkach:
J˛zyk nie jest wynalazkiem człowieka: od pocza˛tku doskonały jest bo wyra˙aja˛cy. (...)
Słowo na pocza˛tku: Adam nazywa przez nie. Człowiek od razu jako stworzenie
doskonały.
(PW VII 253)
Bóg zatem „tchna˛ł Słowo w człowieka” (PW VI, s.280) – tworza˛c go na swój obraz
i podobie´stwo. Umiej˛tno´´ mowy została zaszczepiona przez Stwórc˛ i jest jedyna˛
w swoim rodzaju, specyficznie ludzka˛ umiej˛tno´cia˛
3
.
Dociekaja
˛
c ´ródeł sztuki, Norwid pisze o pierwotnym impulsie uzewn
˛
trzniania si
˛
ducha. Prowadzi to do starcia mi˛dzy tym, co wewn˛trzne, a tym, co stanowi zewn˛trzna˛,
otaczaja˛ca˛ rzeczywisto´´. W tym mierzeniu si˛ ze ´wiatem uruchomiona zostaje podsta-
wowa dyspozycja człowieka – zdolno´´ do porza
˛
dkowania rzeczywisto´ci, poznawczego
jej opanowywania poprzez nadawanie znacze´, nazywanie, czyli ustanawianie elementar-
nych relacji znakowych. „(...) ta siła z n a c z e n i a, s y m b o l i z o w a n i a, z a ł o-
˙ e n i a, wszystkim ludom jest wspólna
˛
”– twierdzi Norwid w Sztuce w obliczu dziejów
(PW VI, s.279), a wspólna dlatego, ˙e absolutnie pierwotna i podstawowa dla człowieka.
Zdolno´´ tworzenia symboli, zachowa´ znakowych, nie jest czym´ nabytym w wyniku
ewolucji, lecz została człowiekowi dana w momencie stworzenia
4
.
Dochodzimy do rdzenia tajemnicy mowy. Jest ona przestrzenia˛ mediacji, sposobem
przekazywania na zewna˛trz tego, co wewn˛trzne. Porza˛dek ducha przelewa si˛ w porza˛dek
formy. To wła´nie w mowie duch spotyka si˛ z materia˛, tak jak d´wi˛k ze znaczeniem.
Zwró´my uwag˛ na metaforyk˛ przestrzenna˛ słynnego twierdzenia umieszczonego we
Wst˛pie do Rzeczy o wolno´ci słowa:
155
Słowa człowiek nie wywiódł z siebie sam – ale s ł o w o b y ł o z c z ł o w i e k a
w y w o ł a n e i dlatego dwie przyczyny tam uczestniczyły: jedna – w s u m i e n i u
człowieka, druga – w h a r m o n i i praw stworzenia.(PW III 559)
Słowo, które człowiek napotyka w sobie jako dar, czeka w gotowo´ci, aby swój
potencjał wypromieniowa´ na zewna˛trz w akcie mowy. Człowiek mówia˛c, korzysta
z dyspozycji, która została mu dana na pocza˛tku, ale która bez jego wysiłku nie mo˙e si˛
realizowa´. Jednak ten człowieczy trud mówienia równie˙ ucieka si˛ do sankcji boskiego
autorytetu:
Sam głosu nie ma – Panie – dałe´ słowo
(...)
To rozwia˛˙ jeszcze głos – bo anioł woła.
(Modlitwa PW I 136)
Słowo, wywołane z człowieka, wydobyte z gł˛bi na powierzchni˛, jest zakorzenione
zarówno w sumieniu – w tym wewn˛trznym centrum, o´rodku ludzkiej ´wiadomo´ci
moralnej – jak i na zewna
˛
trz, wpisuja
˛
c si
˛
w porza
˛
dek rzeczywisto´ci i odwzorowuja
˛
c go.
J˛zyk, który powtarza w sobie struktur˛ ´wiata
5
, odzwierciedla równie˙ podstawowy
porza˛dek moralny.
Norwid, rozwa˙aja
˛
c pochodzenie ludzkiej mowy, si
˛
ga do ksi
˛
gi Genesis, kre´la
˛
c obraz
Adama nazywaja˛cego zwierz˛ta „ICH imieniem własnym”. Odczytajmy Norwidowski
komentarz do tego biblijnego obrazu:
Nie mo˙na by´ – doprawdy – kolosalniej jasnym...
Dwie albowiem przyczyny tu w działanie wchodza˛,
Słowa si˛ p o s p r a w d z e n i e o d n o s z a˛ g d y r o d z a˛.
Swoja˛ za´ ´cisło´´ mierza˛ natury obrazem:
Sa˛ z prawdy, ducha i sa˛ z litery zarazem.
Wszech-ma˛dro´´ i Sumienie, jak sło´ce z zwierciadłem
Rozejrzawszy si˛, ciska promie´ abecadłem.
(PW III 573–574)
Biblijny Adam nazywa. Nadanie imienia ma w sobie co´ z kreacji i co´ z poznania.
Nazywanie to zbli˙enie si˛ do istoty przedmiotu, to próba uchwycenia tego, co jest wła´nie
takim, jakie jest, a nie innym. Utrafienie słowem w byt. Adam wypowiada słowo wła´ci-
wie. Parafrazuja
˛
c Norwida, powiemy: „odpowiednie daje rzeczy słowo”. Prze´wiadczenie
o istnieniu epistemologicznego porza˛dku mowy przypomina Arystotelesowska˛ definicj˛
prawdy. Kryterium prawdziwo´ci słowa to jego odniesienie do rzeczywisto´ci, Norwidowi
to jednak nie wystarcza, czerpie on równie˙ z biblijnego przekazu prze´wiadczenie o ist-
nieniu etycznego porza˛dku mowy, którego znakiem jest obecno´´ sumieniu jako kryte-
rium. „Wszech-ma˛dro´´” (Bóg) i sumienie człowieka sa˛ wobec siebie w relacji sło´ca
i zwierciadła. W sumieniu odbija si
˛
boskie ´wiatło i mowa, uj
˛
ta w kształt zewn
˛
trzny
litery – alfabet – zdaje si˛ by´ refleksem tego ´wiatła. Tym samym sumienie staje si˛
miejscem spotkania tego, co boskie i tego, co ludzkie.
Skoro mowa jest darem Boga, to słowo ma swój nieredukowalny wymiar sakralny.
Dyskurs filozoficzny Rzeczy o wolno´ci słowa otwarty pytaniem: „Jaki te˙ jest CEL-SŁO-
WA (...)?” (PW III 565) zmierza do skonstruowania poj˛cia „´wi˛to´ci-słowa”:
Widz˛, ˙e
´
w i ˛ t o ´ ´ – S ł o w a pierwsza˛ jest, co woła,
Celem b˛da˛c zarazem i ´rodkiem – za´ dla niej
L i t e r a, jako przestrze´ i czas, ´ród otchłani. (PW III 578)
156
Fenomenowi słowa i litery, które „z wewna
˛
trz na zewna
˛
trz cała
˛
zakwitn
˛
ły mowa
˛
” (PW
III 602) odpowiada figura Wcielenia, tajemnica Boga – człowieka:
Jaki˙? jest bowiem słowa cel i arcydzieło,
Je´li nie to? – by L u d z k o ´ ´ w s z e l a k a
˛
p r z y j
˛
ł o,
A d o t r z y m a ł o B o s k o ´ ´ (...)
(PW III 590)
Odsłania si˛ przed nami fundament ludzkiej mowy. Ta architektoniczna metaforyka,
tak znamienna dla Norwidowskiej koncepcji słowa, znajduje swoja˛ poetycka˛ syntez˛
w obrazie wznoszenia katedry, otwieraja˛cym XII rozdział Rzeczy o wolno´ci słowa. Oto
budowniczy zaczyna od stawiania fundamentów, ugruntowywania mocnych, trwałych
podstaw, na których opiera´ si˛ ma cała budowla. Konstrukcyjny ład katedry jest poetycka˛
paralela˛ gmachu mowy. Tak jak od posad, kolumn, sklepie´ po strzelista˛ wie˙˛ dopełnia
si˛ architektura katedry –
Tak – od ´ w ˛ t o ´ c i – s ł o w a rzecz snowa´ pocz˛ta,
Zestrzelona w c h a r a k t e r, staje... jest dopi
˛
ta.
(PW III 601)
„Rzecz” to z pewno´cia˛ mowa; w tym znaczeniu wyst˛puje w tytule poematu, jak
równie˙ w innych miejscach tekstu (np. PW III 566). „Charakter” to znami
˛
osobowo´ci
– znak tego, jaki człowiek jest w ˙yciu, kim jest. „Charakter” jest równie˙ według
okre´lenia samego Norwida „prawdy ´wiadkiem” (PW III 602), a wi˛c tym, co daje
moralne rozeznanie.
´
wia
˛
tynia mowy wznosi si
˛
zatem na fundamencie sacrum („´wi
˛
-
to´´-słowa”), ale jej zwie´czeniem jest to, co w najpełniejszym sensie ludzkie, co stanowi
wewn˛trzny wizerunek człowieka („charakter”).
Bóg wcielony – Chrystus nadaje specjalna˛ tre´´ owej architekturze mowy, odsłania jej
wła´ciwy sens:
Stało si˛ – mi˛dzy ludzi wszedł MISTRZ-WIEKUISTY,
I do historii, która wielkich zdarze´ czeka,
Doła˛czył biografi˛ ka˙dego człowieka;
Do Epoki – dzie´ ka˙dy, ka˙da˛ dnia godzin˛,
A do słów umiej˛tnych – wn˛trzna˛ s ł ó w p r z y c z y n ˛,
To jest: i n t e n c j ˛ s e r c a...
(PW III 586–587)
„Intencj˛ serca” mo˙na interpretowa´ w tym kontek´cie jako objawienie miło´ci.
Znaczy to, ˙e u samych pocza˛tków mowy le˙y miło´´, ˙e mowa jest darem miło´ci Boga
do człowieka. Ale znaczy to równie˙ co´ wi
˛
cej.
J˛zyk nie tylko umo˙liwia poznawcze uporza˛dkowanie rzeczywisto´ci. Swoja˛ pełna˛
warto´´ realizuje przede wszystkim w procesie porozumiewania si˛, kiedy to dzi˛ki mowie
dochodzi do aktu komunikacji. Ograniczono´´ i jednostkowo´´ podmiotu zostaje przekro-
czona. Aby przekaza´ co´ drugiemu, aby mu o czym´ powiedzie´ – trzeba wyj´´ poza
siebie. Musi zosta´ rozegrany dramat rozmowy. „Słowo w warunkach cywilizacji jest
raczej d r a m a t y c z n e n i ˙ o s o b i s t e” – pisał Norwid w li´cie do Władysława
Czartoryskiego (PW IX 227). W rozmowie dochodzi do spotkania mi˛dzy Ja i nie-Ja. To,
co własne i to, co cudze, ła˛czy si˛ i dopełnia w wysiłku współpracy, którym jest porozu-
miewanie si˛. Norwid rozumiał, ˙e dialogowy charakter mowy
6
wynika z samej jej istoty
– jest ona bowiem dana na to, aby budowa´ wi˛´.
157
Mowa, d l a t e g o ˙ e j e s t m o w a
˛
, musi by´ nieodzownie d r a m a t y c z n a
˛
!
I jak˙e byłaby inaczej mowa˛? M o n o l o g nawet jest rozmowa˛ ze soba˛ albo z duchem
rzeczy.(Milczenie PW VI 232)
Słowo, które skierowane jest w akcie mowy do człowieka, ma swoja
˛
wewn
˛
trzna
˛
przyczyn˛. To wła´nie „intencja serca” jest tym impulsem wprawiaja˛cym słowo w ruch,
nadaja˛cym mu dialogowa˛ dynamik˛. Skoro istota miło´ci chrze´cija´skiej spełnia si˛
w nierozła˛cznym powia˛zaniu miło´ci bli´niego z miło´cia˛ Boga, to owa „intencja serca”
stanowi zarazem okre´lenie nadrz˛dnej celowo´ci mowy. Mowa, umo˙liwiaja˛ca porozu-
mienie, miałaby zatem słu˙y´ miło´ci bli´niego, której ´ródłem jest miło´´ samego Boga.
Wi˛´ jest ustanawiana w dwóch kierunkach: wertykalnym – ku Bogu i horyzontalnym –
ku człowiekowi. W ten sposób cała konstrukcja gmachu mowy zostaje dopełniona, „do-
pi˛ta”.
3. Prezentacja Norwidowskich docieka´ nad istota˛ mowy podporza˛dkowana została
poszukiwaniu fundamentów, na których mo˙na by zbudowa´ uzasadnienia dla podstawo-
wych norm i ocen moralnych dotycza
˛
cych aktywno´ci j
˛
zykowej człowieka
7
.
3.1. „(...) JA NIGDY NIE Ł
˙
E˛ (...) – JAK
˙
E, DO LICHA! MODLIŁBYM SIE˛ PRZY
TYM? ”(PW X 186)
Te słowa, wyj
˛
te z listu Norwida do Konstancji Górskiej, sytuuja
˛
zagadnienie moralnej
powinno´ci mowy w płaszczy´nie stosunku mi˛dzy człowiekiem i Bogiem. Bóg, obdaro-
wuja˛c człowieka mowa˛, ustanawia i sankcjonuje jej elementarny porza˛dek – z jednej
strony posługiwanie si
˛
słowem przystaja
˛
cym do bytu, z drugiej zgodno´´ słowa z wewn
˛
-
trznym przekonaniem mówia˛cego. Z jednej strony relacja odpowiedzialno´ci mi˛dzy
j˛zykiem a rzeczywisto´cia˛, z drugiej kryterium sumienia. Odpowiedzia˛ człowieka na dar
mowy jest posługiwanie si˛ nia˛ zgodnie z wypływaja˛cym z jej istoty przeznaczeniem do
przekazywania prawdy. Ów dar ustanawia wi˛´ mi˛dzy człowiekiem i Bogiem – ´ródłem
wszelkiej prawdy i dawca˛ mowy. „
´
wi˛to´´-słowa”, która jest fundamentem mowy, jest
zarazem gwarantem jej etycznego ładu. Pogwałcenie sakralnej natury słowa stanowi
przyczyn˛ ró˙nych dewiacji mowy
8
, kiedy „słowo cierpi ujarzmione kłamem” (PW III
597).
Wobec istnienia wi˛zi mi˛dzy człowiekiem i Bogiem, kłamstwo jest zerwaniem tej
wi˛zi poprzez sprzeniewierzenie si˛ boskiemu darowi mowy
9
. Na tym m. in. polega jego
moralne zło. Kłamstwo oddala od Boga – jest wi
˛
c dziedzictwem szatana. To klasyczne
dla chrze´cija´stwa uj˛cie kłamstwa
10
odnajdujemy u Norwida. W Rzeczy o wolno´ci
słowa pisze on o „serio-fałszywym”, które „jak wa˛˙ najedzony o´lini ci mow˛” (PW III
600). Wa
˛
˙ zatruwaja
˛
cy swoim jadem mow
˛
kojarzy si
˛
z biblijnym w
˛
˙em z ksi
˛
gi
Rodzaju – prefiguracja˛ szatana, który „jest kłamca˛ i ojcem kłamstwa” (J 8,44)
11
.
Dla Norwida modlitwa, czyli rozmowa z Bogiem, a wi˛c nawia˛zywanie wi˛zi, jest nie
do pogodzenia z kłamstwem, które owa
˛
wi
˛
´ zrywa. Nakaz prawdomówno´ci i zakaz
kłamstwa uzyskuje tym samym sankcj˛ religijna˛. Prawdomówno´´ staje si˛ cnota˛.
3.2. „MÓWIE˛,
˙
E TAK JEST – BO TAK JEST (...)”.(Jasno´´ i ciemno´´ PW VI 600)
Raz jeszcze wró´my do obrazu Adama, który nazywa. Jego słowa utrafiaja˛ w byt, sa˛
odpowiednie wzgl˛dem rzeczy. W ten sposób zostaje usankcjonowana podstawowa dla
mowy – rozpatrywanej w aspekcie stosunku człowieka do rzeczywisto´ci – relacja odpo-
wiedzialno´ci słowa i bytu. Postulat mówienia prawdy streszczałby si˛ w nakazie respe-
ktowania tej podstawowej relacji. Mówi´ prawd˛ – znaczyłoby w tym wypadku wyra˙a´
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl