- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Dr Wiesława Stefan Instytut Pedagogiki Uniwersytet Wrocławski
Jak nasza przeszłość wpływa na nas dzisiaj ? Zranienia z okresu dzieciństwa a funkcjonowanie w okresie dojrzałym.
W : Oblicza dzieciństwa pod red. Doroty Kornas- Bieli, Towarzystwo naukowe KUL, Lublin2001,str.319-129
W tym artykule pragnę podzielić się moim trzyletnim doświadczeniem pracy w terapii grupowej KPLCARR skierowanej do osób doświadczających następstw przemocy, zaniedbania i utraty ciąży.
Terapia opracowana została na początku lat 90 - tych przez zespół Philipa Ney' a w The International Institute of Pregnancy Loss Child Abuse Research and Recovery \ IIPLCARR \ w Kanadzie.Techniki i fazy terapii IIPLCARR zostały szczegółowo opisane w podręczniku „Hope Alive" {5}.
Terapia ta czerpie z podejścia behawioralno- poznawczego i psychodynamicznego oraz zawiera własne oryginalne elementy z którymi można zapoznać się w artykule Witolda Simona i Marka Gajowego {10}. Obecnie Terapia NEST inf. www.nest.pl
W moich refleksjach chciałabym odwołać się tylko do niektórych elementów aspektu psychodynamicznego terapii takich jak: badanie zależności między przeszłością a teraźniejszością wskazując na nieświadome siły wpływające na zachowanie, zachęcanie do wyrażania uczuć oraz uznanie, że nieadekwatne do bieżącej sytuacji zachowania przyczyniają się do aktualnych problemów. Przedstawię tylko niektóre następstwa przemocy i zaniedbania.
Podstawą tych refleksji jest praca z 58 pacjentami (37 z terapii grupowej i 21 z terapii indywidualnej) oraz warsztaty dotyczące terapii przeprowadzone dla 122 osób, głównie nauczycieli i pedagogów.
Być przyjętym, przywitanym
Philip Ney używając metafory mówi, że każde dziecko przychodzi na świat z planem pięknego pałacu zapisanym genetycznie. Ów plan oryginalnie wolny od jakichkolwiek zniekształceń to projekt osoby, którą dziecko powinno się stać. Oznacza to nie tyle zawód, co bardziej cechy charakteru i osobowości.
Gdy dziecko poczyna się w pięknym środowisku łona matki i zostaje przyjęte, przywitane przez rodziców, matka nie naraża się na stres, dobrze się odżywia to wtedy otrzymuje ono wsparcie od matki i ojca, które jest najlepszym „materiałem budowlanym" za pomocą którego, już na tym etapie, może realizować ów projekt.
Owoce tego przyjęcia obserwowałam prowadząc przez 8 lat zajęcia w jednej z wrocławskich szkół rodzenia nie znając jeszcze wtedy prac Philipa Ney" a.
Wszyscy moi pacjenci uczestniczący w terapii nie byli witanymi dziećmi. Większość z nich nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie : Jak to było, co czuła mama i tato, gdy się dowiedzieli, że mama jest w ciąży ? Najczęściej odpowiadali: Nie wiem, nigdy się o tym nie mówiło. Zdarzały się i takie odpowiedzi: Gdy miałam naście lat (sama lub z siostrą) policzyłyśmy, że ja poczęłam się na kilka miesięcy przed ślubem, ale nigdy z mamą o tym nie rozmawiałam.
Charakterystyczna jest również taka wypowiedź :
W dzieciństwie wydawało mi się, że żyję w dobrej rodzinie z trójką dzieci, ale już od czasów liceum mama regularnie nam przypomina pamiętajcie jedno dziecko nie więcej.
Wiele osób potrzebowało czasu, by pokonać niepokój, strach, obawę by w dorosłym życiu poznać początek swojej historii. Charakterystyczna odpowiedź jaką usłyszeli niektórzy pokonując wewnętrzny opór to np. taka : No wiesz - mówi mama -jajeszcze studiowałam, było nam trudno... A w tym czasie ojciec wykazuje zainteresowanie gazetą, telewizją lub wychodzi do kuchni robić herbatę i najczęściej nie mówi nic.
Jedno angielskie słowo welcome {11} przetłumaczone na język polski znaczy : „mile widziany, pożądany, przyjęty z wdzięcznością" znakomicie podkreśla wartość takiego przyjęcia.
To powitanie, które ponawiane jest także po narodzinach daje dziecku niezbędne dla jego rozwoju doświadczenie akceptacji i miłości, na które ono odpowiada aktywnością i radością życia a w jego scenariuszu życiowym zapisane jest to w postaci zdań : "jak dobrze być chłopcem, jak dobrze być dziewczynką, jak dobrze jest być na świecie, jak dobrze jest żyć." Jeśli brak takiego doświadczenia reakcją staje się często długotrwały płacz, smutek, samotne „ grzeczne" bawienie się w kącie, małe poczucie własnej wartości, niepewność, większa skłonność do zachorowań.
Zaniedbanie i przemoc
Nie ma rodziców doskonałych i w związku z tym, żadne z dzieci nie doświadcza doskonałego środowiska życia. Część dzieci otrzymuje to co jest im niezbędne by mogły rozwijać się i wzrastać. Jest także spora część dzieci, które doświadczyły wielu zaniedbań nie tylko natury fizycznej, ale również emocjonalnej i intelektualnej takiej jak: brak zrozumienia, brak fizycznego i słownego wyrażania uczuć, brak wsparcia emocjonalnego, brak ochrony, brak stymulacji umysłowej, brak zachęcania. {5,9}
Są rodziny, w których dzieci miały drogie zabawki, uczyły się gry na instrumencie, opłacano im naukę w społecznej szkole, ale nie rozpoznawano i nie liczono się z ich autentycznymi uzdolnieniami, a przede wszystkim nie doświadczały miłości i czułości swoich rodziców a także ich zrozumienia i wsparcia czyli, używając wcześniej użytego porównania, nie otrzymały „materiałów z których mogłyby budować siebie".
Dziecko do pełnego rozwoju potrzebuje „potwierdzenia ważności swego istnienia". Nie ma dlań nic gorszego jak bycie ignorowanym i zaniedbywanym. Wtedy dziecko by znaleźć materiały potrzebne do rozwoju, przyjmie każdy dotyk, uwagę i zainteresowanie nawet jeśli są one raniące i niszczące. Dziecko woli raniący kontakt niż żaden. {5,9} Dlatego ludzie zaniedbani w dzieciństwie stają się ofiarami przemocy i wykorzystania. Ile razy słyszałam podobne do siebie historie, gdy zaniedbane w dzieciństwie osoby stawały się ofiarą przemocy i wykorzystania np. w kinie, na wycieczce szkolnej czy podczas wakacyjnego pobytu u krewnych lub znajomych. Takie dzieci wzięte na kolana, obdarowane słodyczami i „miłym słowem" czuły się wyróżnione a gdy chwilę później dochodziło do molestowania seksualnego nieruchomiały. Nie potrafiły zaprotestować, uciec, wołać o pomoc. Podobne sytuacje powtarzały się w ich dorosłym życiu gdy np. chodziło o przyjęcie do pracy czy zaproszenie do pokoju na kawę przez kierownika praktyki studenckiej. Tym razem
również nie protestowali, gdy byli molestowani lub wykorzystywani seksualnie. Podobnie jak w dzieciństwie tak i teraz stosowano wobec nich przemoc słowną przez zastraszanie a także wyśmiewanie i poniżanie w obecności innych co było formą zabezpieczenia krzywdzicieli przed ujawnieniem prawdy przez ofiary, które czując się osamotnione, zawstydzone i winne nie rozumiały skąd w nich tyle żalu i złości nie tylko do krzywdziciela, ale przede wszystkim do tych najbliższych, którzy nie obronili, nie wspierali okazując czułość i zrozumienie ani nie okazali zainteresowania smutkiem i przygnębieniem własnych dzieci czy wnuków. Philip Ney nazywa ich obserwatorami. {5}
W mediach często czytamy lub słyszymy o przemocy fizycznej, wykorzystaniu i przemocy seksualnej. Obok tych oczywistych form przemocy mamy również do czynienia z przemocą słowną i zaniedbaniem emocjonalnym, mniej oczywistymi formami przemocy. A przemoc słowna to: zastraszanie, obwinianie, zawstydzanie krytykanctwo, dyskryminacja, poniżanie, obrażanie. {4,5,9}
Odwołując się nie tylko do mojej pracy terapeutycznej, ale również do 18 -letniego
doświadczenia pracy doradcy rodzinnego zgadzam się z Philipem Neyxem., że przemoc
słowna jest szczególnie niszcząca między innymi dlatego, że nigdy się nie kończy. Człowiek
powtarza stalewjwojejjjłow^ w dzieciństwie na swój temat od
l^^ osób i dodaje jeszcze od"sle^i^a?dzleJ^kTulfKrstwierdzenia np. jestem do niczego, jestem kompletne zero. Przemoc słowna nie zostawia fizycznych ran, więc jest lekceważona. Obniża również poczucie własnej wartości. Łatwo przechodzi z pokolenia na pokolenie, gdyż osoba zwraca się do łudzi jej bliskich tak jak do niej się odnoszono.
Oto opis sytuacji z życia, której byłam świadkiem :
Pięcioletni chłopiec chce wziąć z suszarki do naczyń kubek z którego zwykle pije. Ponieważ na suszarce jest dużo naczyń, które częściowo przykrywają jego kubek chłopiec próbuje siłą go wydostać. Matka widząc to podbiega, szarpie chłopca i poniesionym głosem mówi: "Czy ty nie myślisz potłuczesz wszystkie naczynia". A babcia dodaje : "Jakież z ciebie niezdarne dziecko ". Mijający chłopca w przedpokoju starszy brat uderza go dłonią w czoło i mówi: "Ale z ciebie głupek".
Zarówno mamie jak i babci obce jest doświadczenie, że dziecko w tym wieku ma prawo być niedojrzałe i powinno otrzymać od dorosłych informację (często powtórzoną) jak zachować się, co robić w określonej sytuacji. Zamiast wiedzy, wsparcia i zachęty przemoc słowna poniżająca godność dziecka.
Kiedy w rozmowach wstępnych poprzedzających terapię pytam o sposób zwracania się rodziców do dzieci w ich rodzinach pochodzenia, który oni najbardziej lubili większość pytanych odpowiadała po dłuższym zastanowieniu : Nie przypominam sobie jakiegoś ulubionego lub mówili po imieniu rzadko zdrobniale. Natomiast, gdy mieli podać przezwiska i zwroty, które były dla nich raniące najczęściej słyszałam : Wstydzę się powtórzyć te słowa, a kiedy zaczynają mówić najczęściej słyszę; małpo, szmato, bachorze, znajdo, cherlaku, zezolu oraz wiele wulgarnych słów na określenie części ciała.
Trzydziestoośmioletnia kobieta dzieli się następującym wspomnieniem:
Gdy miałam jedenaście może dwanaście lat byłam w górach na wycieczce szkolnej. Wychodziliśmy ze schroniska, kiedy usłyszałam jak jedna z trzech dorosłych osób powiedziała: „Poczekajmy na Iwonkę ". Tak byłam zaintrygowana kto to jest ta Iwonka, że zostałam by się przekonać. Po dziesięciu minutach przyszła może sześcioletnia dziewczynka, którą powitano serdecznym uśmiechem i cała czwórka poszła dalej. Dla mnie to był szok.
Nikt nie krzyczał na dziewczynkę, ze trzeba było na nią czekać, a do tego to ciepło wypowiedziane imię Iwonka. U nas w domu nie zwracano się do dzieci po imieniu. Czasem robił to tato, gdy chwalił się moimi stopniami przed znajomymi.
Osoby, które w dzieciństwie doświadczyły zaniedbania emocjonalnego i przemocy słownej to dzieci i osoby dorosłe przytłoczone smutkiem, nie wierzą w siebie, że uda im się w życiu, ze znajdą dobrą pracę, że będą dobrymi rodzicami. Ludzie zaniedbani o wiele częściej ulegają przemocy. Jeśli przemoc jest poprzedzona przez zaniedbanie jej niszczący wpływ jest większy. Kobiety i mężczyźni, którzy byli zaniedbywani jako dzieci, przejawiają większą skłonność do zaniedbywania współmałżonka.
Wybór partnera życiowego
Takie osoby mają skłonność do wybierania w życiu znaczących osób (przyjaciół, partnerów seksualnych, współmałżonków), które były podobnie zaniedbane i zranione w dzieciństwie jak oni. Mimo, że na początku wydaje im się, że spotkali idealnego partnera to z czasem okazuje się, że ranią się nawzajem i zaniedbują tak jak to czyniono wobec nich w dzieciństwie. Ten brak pozytywnych doświadczeń w relacjach z najbliższymi w dzieciństwie to wielka strata. Osoby, które uświadamiają sobie w trakcie terapii tę stratę mówią o : głodzie miłości, którego doświadczają, ale stwierdzają również, że gdyby ktoś chciał im dzisiaj ofiarować miłość to nie byliby gotowi jej przyjąć. Dorosły człowiek musi podjąć świadomy wysiłek by nauczyć się dawać w wolności siebie, swoje uczucie innym, ale również nauczyć się je przyjmować.
Osoby, które przez całe swoje dzieciństwo były „ szturchane" słowem lub gestem, nie otrzymały dobrego wspierającego słowa wybierają partnera, którego rodzina pochodzenia jest psychologicznie podobna i razem bądź jedno z nich bardziej prowokują raniące zachowania. I kiedy już na pewnym etapie terapii są tego świadomi to lęk przed tym co nowe, nieznane powoduje, że niektórzy przyjmują postawę, wyrażającą się w zdaniach : Wprawdzie to boli, ale przyzwyczaiłam się do tego. Wprawdzie żyję w piekiełku, ale znam każdy jego zakątek. Tak więc lęk przed tym co nowe, nieznane często utrudnia uczenie się nowych zachowań w relacjach z ludźmi.
Uświadomienie sobie krzywd i zranień doznanych w dzieciństwie w istotny sposób pomaga zobaczyć jak w dorosłym życiu sami przyczynili się do osobistych strat, zranień i krzywd i jak krzywdzili swoich najbliższych lub nieświadomie prowokowali współmałżonka do raniących zachowań.
Zaburzona tożsamość własnej osoby
W pierwszym okresie życia człowieka o prawidłowym rozwoju psychoseksualnym decyduje przyjęcie dziecka przez rodziców i akceptacja jego płci. Jednocześnie dziecko powinno doświadczyć miłości w czułych, kochających ramionach matki i zaraz potem w czułych, kochających i wymagających ramionach ojca. Potrzebuje dwóch wzorów identyfikacyjnych wzoru na wprost ojciec - syn, matka - córka i na krzyż ojciec - córka, matka - syn. {2} Zanim rodzice rozpoczną rozmowy z dzieckiem na temat: „Skąd się wziąłem ?" czy później o problemach okresu dojrzewania to już w tych pierwszych latach życia może dochodzić do emocjonalnych strat i zaniedbań ponieważ, jak już pisałam dziecko nie było przywitane i przyjęte, nie doświadczyło lub w niewystarczający sposób afirmacji własnej osoby bądź słyszało wiele sprzecznych komunikatów na swój temat. Czasem przeżywało trudne i niezrozumiałe dla siebie wydarzenia, które powodowały wielki zamęt w jego głowie. Tak jak ta czteroletnia dziewczynka słysząca jak jej ojcu z powodu narodzin
syna a jej brata znajomi gratulują, że nareszcie został tatą. Z relacji trzydziestosześcioletniej kobiety wynika, że komunikaty tego typu, a było ich więcej (głupie babskie gadanie, lub czy ty myślisz kobieto) utrudniały jej akceptację własnej płci. W jej skrypcie życiowym znalazły się następujące zdania : Lepiej jest być chłopcem, mężczyzną. Kobieta to osoba drugiej kategorii. Córki wychowane w rodzinie z doświadczeniami jak opisane wyżej mogą pozornie wybrać różne drogi życiowe. Na przykład: jedna pełna skrywanych kompleksów związanych z jej kobiecością będzie żyła samotnie, „chroniąc się" w ten sposób przed poniżającym traktowaniem ze strony mężczyzny. Druga szukając niespokojnie, już w okresie dorastania, potwierdzenia swojej kobiecości w ramionach różnych chłopców, wybierze na męża mężczyznę, który uwiedzie ją czułymi słówkami i obietnicami bez pokrycia, poniżając i lekceważąc ją jako żonę i matkę. Trzecia już w dzieciństwie rywalizuje z chłopcami w nauce i sporcie, próbując udowodnić, że jest równie dobra, jeśli nie lepsza. Ojciec wyróżniał ją, często zabierał na spacery, na spotkania ze znajomymi, gdzie była świadkiem jak umawiał się z innymi kobietami. Brak akceptacji własnej kobiecości, czego sobie długo nie uświadamiała, powoduje, ze nie umie być szczęśliwa w małżeństwie. Współżycie seksualne z mężem traktuje jako przykry obowiązek, ucieka w fantazje erotyczne.
Zaniedbania i nadużycia emocjonalne oraz przemoc słowna sprawiły, że wszystkie trzy nie umiały cieszyć się tym, że są kobietami. Nie potrafiły traktować kobiecości jako daru, który należy poznać, nauczyć się nim kierować, by można go było ofiarować drugiej osobie w przyjaźni i miłości. Jack Dominian {}podkreśla, że na tyle kobieta i mężczyzna są w stanie ofiarować się sobie nawzajem na ile siebie znają, posiadają i akceptują. Również młody mężczyzna ma duże problemy, by zaakceptować siebie, jeśli od najmłodszych lat słyszał, że miał być np. Karolinką, a nie brzydkim zezolem. W okresie dorastania doświadcza drwin ze strony ojca z powodu mutacji, wzwodów członka czy nocnych polucji. Rodzice kłócą się ze sobą, dopuszczają się zdrad małżeńskich, a matka powtarza synowi: by nigdy nie był taki jak ojciec, czyniąc z syna być może powiernika problemów małżeńskich lub wyśmiewając jego pierwszą miłość do dziewczyny. Zdarza się, że wystąpienie tych wszystkich czynników doprowadza do zaburzenia orientacji seksualnej. {1}
Komunikacja w małżeństwie i rodzinie
Psychologowie są zgodni, że miłość i komunikacja muszą iść ze sobą w parze. John Powell słusznie zauważa, że tym czym krwioobieg jest dla ciała tym komunikacja dla miłości. Jeśli krwioobieg ustaje, ustaje życie. Bez komunikacji umiera również miłość. {8}
Komunikacji uczymy się w rodzinie. Podstawowe zatem pytania to: Jak komunikowali się ze sobą rodzice ? Czy w rodzinie można było mówić o własnych myślach i uczuciach otwarcie i uczciwie ? Czy łatwe było wyrażanie uczuć względem innych ? Czy istniało przyzwolenie by nie zgadzać się z innymi ? W jaki sposób podchodzono do konfliktów i jak je wyrażano ? Jak można było komunikować złość ?
Sposób w jaki ludzie komunikowali się w swoich rodzinach pochodzenia decyduje o tym jak komunikują się z ludźmi poza rodziną, zwłaszcza z tymi, z którymi są w bliskich relacjach.
W rodzinie możemy porozumiewać się no różnych poziomach. Najłatwiej mówić ludziom o faktach : byłem, kupiłem, widziałem, załatwiłem itd. Niektórzy skłonni są dzielić się swoimi myślami, ale najtrudniej dzielić się z drugim człowiekiem uczuciami.
Jestem pewny - pisze John Powell - że kiedy zwierzam się komuś z moich uczuć, czuję, że dzielę się swoim prawdziwym ja. Niewiele mamy naszych własnych oryginalnych myśli/.../ natomiast nasze uczucia są tak niepowtarzalne i wyjątkowe jak nasze odciski palców. {7}
Dla wielu ludzi dzielenie się uczuciami jest bardzo trudne przede wszystkim dlatego, że nie praktykowali tego w dzieciństwie i młodości.
W moim rodzinnym domu uczono nas solidnej pracy, obowiązkowości, odpowiedzialności, ale nie przypominam sobie, by mama i tata brali nas na kolana, przytulali, mówili kocham cię synku, córeczko. Kiedy mój mąż zarzucał mi często, że nie kocham jego i dzieci to najczęściej pełna złości odpowiadałam mu : "Jak to czyż nie piorę, nie sprzątam, nie pomagam w lekcjach, obroniłam doktorat, pracuję czego ty ode mnie jeszcze chcesz".
Inna kobieta, której małżeństwo się rozpadło, w rozmowie o sposobach wyrażania uczuć w rodzinie odpowiedziała po długim namyśle : W dniu ślubu mój mąż zapytał mnie czy go kocham, a ja zapytałam go dlaczego mnie o to pyta.
Podczas terapii, gdy osoby w niej uczestniczące opisują zdarzenia z przeszłości, pamiętają wystrój wnętrza, kolory, ale nie pamiętają co czuli wtedy, gdy miało miejsce opisywane zdarzenie. Czyja w ogóle coś wtedy czułam, czułem ? Nie pamiętam.
Im bardziej ludzie zostali zaniedbani emocjonalnie w dzieciństwie tym trudniej przychodzi im połączyć zdarzenia z ich życia z uczuciami. Bywa, że wraca pamięć o jakimś traumatycznym zdarzeniu, o którym opowiadają bez mrugnięcia powieką, jakby mówili o pogodzie, tak bardzo wyparli uczucia bólu, lęku czy poniżenia, które towarzyszyły przytaczanemu zdarzeniu. Czasem opowiadają o czymś co bardzo ich zraniło i uśmiechają się. Często nieświadomie ukrywając za tym uśmiechem inne uczucia, których obawiają się ujawnić.
Ludzie ci cierpią z powodu „wygłodzenia emocjonalnego". Nie okazywano im uczuć, nie wyrażano współczucia i oni również nie potrafią dać tego najbliższym. Zabiegają dla nich o dobra materialne, motywują do osiągnięć i sukcesów, rzadko wyrażając radość czy zadowolenie, częściej krytykę i słowny poganiacz : No wysil się, stać cię na więcej lub robiąc ironiczną uwagę. Na słowa krytyki współmałżonka reagują czasem bardzo impulsywnie w odpowiedzi słysząc : Zachowujesz się jak wariatka, wariat. Co ja takiego powiedziałem, powiedziałam ? Dawno skrywany żal i złość do rodziców za słowa powątpiewania lub całkowitego zanegowania zdolności: Jesteś do niczego, usłyszane ponownie z ust współmałżonka mogą uruchomić nagromadzone latami pokłady złości i gniewu, który zostanie teraz wyrażony w niestosowny, nie konstruktywny a nierzadko niszczący sposób. Poza gwałtownymi wybucha...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl