- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Jacek Uglik
Prawosławie i katolicyzm oczyma Fiodora
Dostojewskiego
Uniwersytet Zielonogórski
Ścieranie się obu idei, z których to katolicyzm w oczach pisarza był złą i zwalczaną, żywe jest w
wielu epizodach powieściowych, ale także w licznych publicystycznych wystąpieniach
Dostojewskiego. Autor
Idioty
za wszelką cenę pragnął wykazać marność chrześcijaństwa
zachodniego przy jednoczesnej apoteozie prawosławia. Ta antytetyczna para jest bardzo jaskrawa,
żaden inny spór nie określa bowiem stanowiska Dostojewskiego tak wyraźnie. Ujmując rzecz
lapidarnie: katolicyzm jest zły! Wraz z nim zły jest protestantyzm, „wiara protestująca i jedynie n e
g a t y w n a, i niech tylko zniknie z ziemi katolicyzm, a zniknie w ślad za nim na pewno i
protestantyzm, bo nie będzie miał przeciw czemu protestować, zamieni się w jawny ateizm i na tym
się skończy” [
. Dostojewski odmawiał obu odłamom zachodniego chrześcijaństwa duchowości,
twierdząc, że religie te nie mają nic wspólnego z Chrystusem, jako że osiadły w rozumie:
[...]
katolicyzm jest religią wypaczoną przez racjonalizm. Rozumowe poszukiwania Boga
doprowadziły Zachód najpierw do protestantyzmu, a następnie do zastąpienia Boga-Człowieka
Człowiekiem-Bogiem, czyli nową religią – ateizmem, a ten z kolei zrodził myśl socjalistycz-ną.
Prawosławie nigdy racjonalizmowi nie uległo i dlatego jest religią najbliższą Bogu
[
.
Potwierdzeniem naszych słów będzie też fragment książki Lilianny Kiejzik:
Europejskie chrześcijaństwo jest identyczne z nauką, gdyż także opiera się na rozumie. [...]
Katolicyzm zastosował racjonalną hermeneutykę tekstu świętego, zastąpił więc słowo Boże
zrozumiałym słowem ludz-kim. W konsekwencji nastąpiła desakralizacja wiary i tradycji
Nader często, podejmując się rozważań na tematy religii u Dostojewskie-go, badacze nawiązują do
koncepcji Aleksego Chomiakowa, który „tak opisuje różnice dzielące trzy chrześcijańskie
wyznania:
Podporządkujcie się i wierzcie w moje dekrety
– to jest głos Rzymu.
Bądźcie wolni i
postarajcie się stworzyć dla siebie jakiekolwiek wyznania
– tak mówi protestantyzm. A Kościół
[czytaj: prawosławie – J.U.] woła do swoich:
Umiłujmy się wzajemnie, abyśmy jednomyślnie
wyznali Ojca i Syna, i Świętego Ducha
. [...] Chomiakow w swojej kry-tyce Kościoła
rzymskokatolickiego i protestantyzmu wykorzystuje jako punkt odniesienia zasadę soborowości
(wspólnotowości), a mianowicie połączenie jedności i wolności, oparte na miłości do Boga i Jego
prawdy, i na wzajemnej miłości wszystkich kochających Boga. W katolicyzmie Chomiakow
znajduje jedność bez wolności, a w protestantyzmie wolność bez jedności. [...] Jedni boją się utracić
jedność Kościoła, drudzy boją się utracić swoją wolność. Jednak jedni i drudzy myślą o rzeczach
niebieskich w sposób ziemski”
. Przyjmuje się, że zdaniem Dostojewskiego owa jedność w
katolicyzmie odbywała się na drodze przemocy: wierni zostali podporządkowani rygorom rozumu,
władzy papieża i dogmatu. Kościół katolicki nie opiera się więc na miłości, ale władzę swą nad
wiernymi zasadza na mieczu i mieczem rządzi. Nakazy i zakazy niszczą wspólnotę, tworząc
posłuszne marionetki, którymi Rzymowi łatwiej jest sterować [
.. Skoro Kościół zachodni opiera
się na rozumie, to w rzeczy samej odchodzi od Chrystusa, odrzuca go i przemienia się w ateizm, w
ten sposób pisarz łączy katolicyzm i socjalizm [
– obie te
religie
przenika bowiem rozum, a jeśli
rozum, to konieczność, zatem zaprzeczenie wolności, tymczasem „chrześcijaństwo nie jest niczym
innym, jak wolnością w Chrystusie”
. W katolicyzmie na miejscu Chrystusa ustawiony jest
papież, zatem w innym wymiarze Boga-
Człowieka zastąpił Człowiek-Bóg, co spowodowało, że
w połowie zachodniej Państwo w końcu zupełnie zwyciężyło Kościół. Kościół przestał istnieć i
przeistoczył się ostatecznie w Państwo. Zjawiło się papiestwo – dalszy ciąg starożytnego imperium
rzymskiego w nowym wcieleniu. Natomiast we wschodniej połowie Państwo zostało pokonane i
zburzone mieczem Mahometa i pozostał tylko Chrystus, już oddzielony od Państwa
. [
Na Zachodzie dokonano sprzedaży Chrystusa w zamian za królestwo ziemskie, władane przez
papieży
. Katolicyzm zaprzedał się szatanowi, gdyż uległ jego
trzeciej pokusie
(władzy).
Ogarnięci pychą i żądzą władzy hierarchowie tego Kościoła zechcieli wybudować państwo na ziemi
i tym różnią się od prawosławia według wykładni myślicieli reprezentujących idee słowianofilstwa,
w tym Do-stojewskiego, oddanego Chrystusowi, któremu to prawosławiu pragnienie wła-dzy było
obce. Katolicyzm ze swoim formalizmem doprowadzał do panowania atomizmu społecznego,
znikała wspólnota, a na jej miejsce przychodziło rozdarcie. Odnowę moralną mogło przynieść tylko
prawosławie, nadzieja Europy na odnalezienie własnej tożsamości i powrót do źródła wszelkiego
życia – Chrystusa. Prawosławie ma się stać religią powszechną, ale dojdzie do tego, wówczas, gdy
z areny dziejów usunięte zostaną katolicyzm i protestantyzm, kojarzone przez Dostojewskiego z
Francją i Niemcami:
Francja [...] jest narodem w pełni, całkowicie katolickim, cała zarażo-na duchem katolickim i jego
literą. [...] Z drugiej strony [...] stary pro-testantyzm, od dziewiętnastu już wieków protestujący
przeciw Rzy-mowi i jego idei, starożytnej pogańskiej i odnowionej katolickiej, przeciw jego
zachłannej myśli zawładnięcia człowiekiem na całej ziemi, moralnie i materialnie. [...] A przecież
nie zawadzi zaznaczyć przynajmniej nawiasowo, że przez całe dziewiętnaście wieków swego
istnienia Niemcy, które nic tylko protestowały, same swego n o w e g o s ł o w a wcale jeszcze nie
wyrzekły, ale żyły przez cały czas samą tylko negacją i protestem przeciw swemu wrogowi
[...] [
.
Intencja jest nader wyraźna: gdyby Dostojewski nawet zechciał nagle zmienić front, to nie uda się
odwrócić słów wypowiedzianych pod adresem zachodniego chrześcijaństwa, które w jego
mniemaniu jest złe, jest ideą czysto negatywną i pozbawioną jakiejkolwiek wartości. Autor
Braci
Karamazow
, rozczarowany światem zewnętrznym, coraz większym aplauzem dla tematów
socjalistycznych i ateistycznych, skłaniał się ku religii miłości pozbawionej jakiegokolwiek
ziemskiego pośrednictwa, tęsknił za prostym kontaktem z Chrystusem, i tutaj należy szukać jego
niechęci, nienawiści wręcz, skierowanej w stronę katolicy-zmu będącego religią
zinstytucjonalizowaną. Winę za całe zło ponosi Kościół zachodni, on wtrącił ludzi w grzech,
ulegając „pokusie władzy ziemskiej, tak że samo zdemaskowanie tego grzechu automatycznie
prowadzi do zwycięstwa nad złem i ustanowienia Królestwa Bożego na ziemi [...]”
. Oddając
się rozkoszom ziemskim, czynimy nasze szczęście fałszywym i marnym, bo mija ono wraz ze
śmiercią; katolicyzm, zaprzedając się doczesnym bogactwom, staje naprzeciw Chrystusa, gdyż On
żyje ponad śmiercią i nie ma Go tam, gdzie jest tylko żądza posiadania. Wniosek jest więc
oczywisty: Chrystus i katolicyzm nie idą w parze – Kościół zachodni niesie w sobie kłamstwo
(zamyka człowieka w formach, oddala od gleby i Boga, zamyka przed nim bramę do tworzenia
wspólnoty z innymi ludźmi oraz jedności ze światem).
Dostojewski, ogarnięty obsesyjnie obowiązkiem wręcz wykazywania zła tkwiącego w
katolicyzmie, zdawał się zapominać o formie wypowiedzi i przy każdej nadarzającej się okazji
wplatał – bądź to w wypowiedzi własne, bądź w wypowiedzi swych bohaterów – te same
niewyszukane zarzuty pod adresem chrześcijaństwa zachodniego:
Jest to niechrześcijańska wiara, po pierwsze! – zaczął znów mówić książę [Myszkin] w niezwykłym
wzburzeniu i nad miarę ostro. – To po pierwsze, a po drugie, katolicyzm rzymski jest nawet gorszy
od samego ateizmu, takie jest moje zdanie! [...] Ateizm głosi tylko nicość, a katolicyzm idzie dalej:
głosi Chrystusa sfałszowanego, zakłamanego i zbezczeszczonego. [...] Papież zagarnął ziemię, tron
ziemski i ujął miecz w rękę. [...] Wszystko sprzedano za pieniądze, za podłą władzę świecką. Czyż to
nie jest nauka Antychrysta?! Jakże miał od nich nie wyjść ateizm?
.
Nachalność Dostojewskiego w przekonywaniu o złu katolicyzmu obraca się przeciw niemu oraz
idei, którą całym sobą broni. Jako wyznawca prawosławia winien być człowiekiem pełnym miłości
i zrozumienia dla błądzących, tymczasem rosną w nim coraz większa frustracja, agresja i fanatyzm.
W efekcie staje się zupełnie nieprzekonujący w swym dowodzeniu. Niechby nawet świat był
ułożony podług mniemań pisarza, szkopuł jednak w wulgarnym języku, co prowadzi do
wykruszania się jego zwolenników: człowiek z natury dobry stanie po stronie atakowanego, a tym
jest tutaj chrześcijaństwo Zachodu, któremu w swym zapamiętaniu nie znającym granic
Dostojewski nie pozwala na obronę. Nie jest też do końca sprawiedliwy, gdyż zarzuty, jakie
wysuwa, kierowane są pod adresem Kościoła katolickiego – instytucji, a nie wiernych tego
Kościoła. Zdawałoby się, że powinien koniecznie położyć akcent na to rozróżnienie, przecież
apoteozując Kościół prawosławny, rozumiany jako wspólnota ludzi, wychodzi naprzeciw
Kościołowi powiązanemu z caratem – nie wychwala więc pisarz w swych dziełach Cerkwi
oficjalnej, ale Cerkiew l
udową
, tę reprezentowaną przez starca Zosimę. Jasne było i jest, że nie z
Cerkwi zależnej od caratu, ale z Cerkwi złączonej z glebą oraz ideałem Chrystusa Ewangelii
narodzić się miało braterstwo – tylko ta Cerkiew stanowiła pozytyw i zarazem biegunowe
przeciwieństwo sformalizowanego katolicyzmu.
Momentem ważnym dla słowianofilów i poczwienników, w tym Dosto-jewskiego, były reformy
przeprowadzone przez cara Piotra I. Wtedy właśnie przekonano się, że w Rosji, wraz z wejściem w
obręb jej kultury zachodniej optyki postrzegania świata stworzonego, zaczyna niszczeć... Rosja – jej
tradycja, religia, narodowość. Stąd zaistniał gwałtowny opór pewnych sfer inteligencji wobec
przenikania pierwiastków zachodniej kultury na Wschód, do Rosji, wobec wcielania jej w
europejskie granice i prób łączenia ze spuścizną antyczną. Kołom inteligencji, idealizującym
prawosławie, trudno było pojąć Zachód z jego zsekularyzowanym rozumem, na którym opierała się
religia katolicka, będąca przez ów rozum religią fałszywą. Prawosławie, wrogo nastawione wobec
dociekań rozumowych, znalazło obrońcę w poczwiennikach nawołujących do zwrócenia na powrót
oczu ku ziemi i ludowi, przechowującemu w sobie wiarę prawdziwą – czyli prawosławie. Człowiek
może sięgnąć do Boga, może się z Bogiem połączyć w duchu, jednak pragnienie jego spełni się
tylko dzięki Bogu, a nie skończonemu rozumowi – stąd niemożność wyrażenia zgody na
katolicyzm. Pomiędzy człowiekiem a Bogiem istnieje nić łącząca – jest nią Chrystus, który zgodnie
z wykładnią Maksyma Wyznawcy miał dwie natury i dwie wole, boską i ludzką. Chrystus będący
ogniwem spajającym człowieka z Bogiem staje się zarazem wzorem dla tegoż człowieka
pragnącego służyć Stworzycielowi. Prawosławie Dostojewskiego to Chrystus, znak Boga na ziemi.
Bez Chrystusa wskazującego drogę niemożnością byłoby odnalezienie siebie w Bogu, gdyż jako
istota skończona, ograniczona, pozostaje uwięziony w granicach świata materii, z którego wyjście
wiedzie tylko przez Chrystusa mającego w sobie Boga.
Wiek XIX to czas unicestwiania Boga, czas znoszenia Go, panowania filo-zofii Ludwika
Feuerbacha oraz idei socjalistycznych. Bogobójcy przychodzili z Zachodu, Zachód zaczęto
postrzegać jako źródło zła, toteż Dostojewski postanowił podjąć polemikę z koncepcjami
sławiącymi człowieka i przy współ-udziale prawosławia pokonać je. Pisarz nie mógł się godzić na
rozłączenie człowieka z Bogiem, dlatego dążył do budowy jakiejś alternatywnej koncepcji,
koncepcji humanizmu prawosławnego, który nie odsuwałby Boga. Rzecz być może udałoby się
doprowadzić do szczęśliwego finału, gdyby nie to, że autor Biesów brnął na oślep, realizując swe
zamiary, i w pewnym momencie zaprzeczył sam sobie, oto bowiem wywyższył Boga, ale tylko
Boga prawosławnego, rosyjskiego, a zniszczył Boga katolickiego, judaistycznego, protestanckiego.
W imię specyficznie pojętego humanizmu wyciągnął dłoń do człowieka, ale człowieka zastygłego
w prawosławiu; tą samą dłonią odepchnął natomiast człowieka Zachodu, jako obcego i
niemieszczącego się w ramach prawosławia – Polaka, Żyda, Francuza, Niemca. W pewnym
momencie dla Dostojewskiego wszystko, co nie było Rosją, było mu wrogie – a to już nie ma nic
wspólnego z humanizmem. Autor Braci Karamazow nie pozostawiał wyboru – a właściwie istniała
jedna jedyna alternatywa: prawosławie albo wojna: Nie jest Rosjaninem ten, kto nie uznaje
konieczności zajęcia Konstantynopola”
] . Mógł Dostojewski pragnąć soborowości
reprezentowanej w jego mniemaniu przez prawosławie, ale co to za soborowość, która narzucana
jest ogniem i mieczem?
Utracony obraz Chrystusa zachował się w całym blasku czystości w Prawosławiu. Ze Wschodu też
zabrzmi nowe słowo świata wobec nadchodzącego socjalizmu – słowo, które może znów ocalić
miesz-kańców Europy. Oto misja Wschodu, oto w czym tkwi dla Rosji kwe-stia wschodnia. [...] Ale
do takiego zadania Rosji potrzebny jest Kon-stantynopol, ponieważ jest ośrodkiem świata
wschodniego. Rosja już wie o sobie, ze swoim ludem i carem na czele, że jest tylko nosicielką idei
Chrystusowej, że słowo Prawosławia zamienia się w niej w wielkie dzieło, że to dzieło wraz z
obecną wojną już się zaczęło, a przed nią są jeszcze wieki trudów ofiarności, krzewienia braterstwa
narodów i gorącego macierzyńskiego służenia im jak swoim drogim dzieciom
.
Dostojewski widział, że Zachód nie da się oderwać od własnej tradycji, od znienawidzonego przez
poczwienników Rzymu, i woli trwać w swym katolicyzmie (jedność bez wolności) oraz
protestantyzmie (wolność bez jedności). Mimo to uważał, że droga Zachodu jest zła, a ideał
Zachodu fałszywy, więc skoro nie chcą dobrowolnej soborowości w objęciach prawosławia, trzeba
ich do niej przymusić. W ten sposób Dostojewski zniweczył i prawosławie, i człowieka, i Boga,
wykpiwając bowiem i szydząc ze wszystkiego, co nierosyjskie, zwrócił się przeciw ideom miłości i
wolności:
[...]
Katolicyzm już od dawna uważa, że stoi ponad całą ludzkością. [...] Raz, gdy mu to było
potrzebne, sprzedał Chrystusa za ziemskie władztwo. Ogłosiwszy za dogmat, że chrześcijaństwo na
ziemi nie może się utrzymać bez ziemskiej władzy papieża, proklamował tym samym Chrystusa
nowego, odmiennego niż dawniej, Chrystusa, który się skusił na trzecie kuszenie szatana, na
królestwo ziemskie:
Wszystko oddam tobie, pokłoń mi się! [
..
Pisarz odrzuca katolicyzm jako formę sprawowania rządów na ziemi w imię Boże. Zwraca się
przeciw klerowi, jednak niekiedy zdaje się nad własnym wzburzonym sercem nie panować i
występuje po prostu przeciw narodom uwikłanym, jeśli można tak to ująć, w katolicyzm. Dostrzega
zło w dogmacie o nieomylności papieża, zwraca na to uwagę i pragnie powrotu do Chrystusa
Ewangelii, Chrystusa, który jest jakoby przechowywany w prawosławiu, w ludzie rosyjskim.
Niechby i tak było! Nie sposób piętnować pisarza za to. Jednakże nie może on nawracać siłą tych,
którzy tego sobie nie życzą; wszak z tego, że hierarchia kościelna jest pazerna i ogarnięta pychą, nie
należy wnioskować, iż wyzbyci wartości są wierni Kościoła katolickiego czy też wyznawcy innych
wspólnot.
Łączenie wspólnot w imię powszechnej soborowości, jako pewna koncepcja naprawy zła na
świecie, zła polegającego na odejściu od Boga, ma sens i jest ze wszech miar pożądane.
Dostojewski dąży do Kościoła jako wielkiej jedności, wspólnoty wspólnot, chce – odwrotnie niż ma
to miejsce w katolicyzmie, gdzie państwo, czyli władza, usiłuje podporządkować sobie Kościół –
by to Kościół, w imię Chrystusa, wchłonął w siebie państwo – to była idea prawosławna. Kiedy
autor
Biesów
głosi hasło powrotu do gleby, to, innymi słowy, głosi hasło powrotu do Prawosławia,
tyle że pragnąc powrotu, zaraz pisze takie zdanie: „Cały prawosławny Wschód powinien być
podległy carowi prawosławnemu” [
– nie dość, że narzuca swą ideę całemu Wschodowi, to
zapewne wbrew sobie wstępuje na drogę zachodnią, gdzie katolicyzm podporządkowany zostaje
papieżowi; wszak oddaje swe umiłowane prawosławie w ręce cara, zatem i tutaj, we wschodnim
chrześcijaństwie, zostaje pominięty Chrystus.
Poczwiennicy wraz z Dostojewskim pojmowali prawosławie jako religię „najpełniej wyrażającą
idee nauki Chrystusa” [
, co oznacza, że stanowili zamknięty i raczej niereformowalny krąg, a
jeśli już, to w stronę negatywów – kiedy byli skłonni oddać prawosławie carowi. Niereformowalny
krąg dlatego, że wraz z pełnią wyrażanej nauki Chrystusa zamykali się świadomie na warto-ści
innych, płynących ze Wschodu i z Zachodu religii:
Prawosławie, czyli forma wiary Chrystusowej, jest początkiem naszej moralności i naszego
sumienia, a zatem podstawą siły społecznej, nauki, wszystkiego
Prawosławie jako alfa i omega, wedle poczwienników, nie potrzebuje otwarcia się na świat: może
cię wchłonąć, a skoro jest w s z y s t k i m, przestajesz w nim być człowiekiem, a stajesz się
marionetką, której wzrok wpatrzony jest w ich religię, czyli w tych (bezimiennych), którzy
fanatycznie przekonują, że prawosławie jest w s z y s t k i m – przecież ono samo nie żąda dla
siebie pochłonięcia świata, żądają tego ludzie, którym bliska przestaje być bliskość drugiego
człowieka. Oni występują przeciw zapośredniczaniu relacji człowiek–Bóg (mówiąc o papieżu), gdy
tymczasem w miejsce zbędnego papieża stawiają inne zapośredniczenie – bądź to cara, bądź też
kogoś, kto przypomina, że pra-wosławie jest w s z y s t k i m, co znaczy, że człowiek, miast sięgać
modli-twą do Boga, najpierw spełnia zobowiązania wobec Jego, zupełnie zbęd-nych, pośredników
(odgrywających rolę papieża). Takimi pośrednikami, strażnikami w s z y s t k o ś c i prawosławia –
gdyby im się udało – mogliby być sami poczwiennicy, dlatego nie bez powodu poeta Czesław
Miłosz powiedział, że Dostojewski, żyjąc w wieku dwudziestym, mógłby przeobrazić się w
stalinistę [
. Religia to wyznanie miłości Bogu; i nie jest ważne, czy to Bóg katolicki,
prawosławny, czy muzułmański – ważne jest umiłowanie Go. Każde inne jej zadanie (wszystkość,
podbijanie świata w imię lepszego jutra) sprawia, że staje się ona rzeczą podejrzaną i dość ponurą.
[
F. Dostojewski,
Dziennik pisarza
, t. 3, przeł. M. Leśniewska, Warszawa 1982, s. 10.
[
A. de Lazari, W kręgu Fiodora Dostojewskiego. Poczwiennictwo, Łódź 2000, s. 142.
[
L. Kiejzik,
Włodzimierz Sołowjow
, Zielona Góra 1987, s. 48..
[
M. Łosski, Historia filozofii rosyjskiej, przeł. H. Paprocki, Kęty 2000, s. 38–40; zob. też A.
Chomiakow, Katolicyzm, protestantyzm, prawosławie, [w:] A. Walicki (red.), Filozofia
i myśl
społeczna rosyjska 1825–1861
, Warszawa 1961.
[
Zob. także: M. Bierdiajew,
Mirosoziercanije Dostojewskogo
, Praga 1923
[
Związki między obiema tymi ideami (katolicyzmu i socjalizmu) są obecne w kilku książkach
Dostojewskiego (m.in. w
Biesach,
Idiocie
i
Braciach Karamazow
), ale również w pracach badaczy,
choćby u M. Bierdiajewa, który pisał: „
Uderzająca jest analogia pomiędzy katolicyzmem a
socjalizmem, tymi dwiema przeciwstawnymi ideami. I tu i tam odrzucenie wolności sumienia, i tu i
tam przymuszenie do dobra i cnoty, i tu i tam przymusowy uniwersalizm i przymusowe zjednoczenie
ludzi, i tu i tam organizacja życia nie dopuszczająca swobodnej aktywności ludzkich sił. Państwo
socjalistyczne nie jest świeckie, lecz wyznaniowe, podobne do państwa katolickiego, istnieje w nim
panujące wyznanie, a pełnię praw posiadają jedynie ci, którzy należą do panującego wyznania.
Państwo socjalistyczne uznaje tylko jedną prawdę, do której siłą doprowadza ludzi, nie
pozostawiając wolności wyboru
” (cyt. za M. Bohun,
Fiodor Dostojewski i idea upadku cywilizacji
europejskiej
, Katowice 1966, s. 64).
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl