- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Jacek
Jacek po raz pierwszy wybierał się do szkoły. Wstał rano bardzo wcześnie. Następnie obudził babcię, która miała go odprowadzić tego dnia do szkoły. Było jeszcze zbyt wcześnie, więc chłopiec zaczął oglądać swoje przybory szkolne. Jacek umył się wyjątkowo starannie i zjadł śniadanie. Potem babcia odprowadziła zniecierpliwionego ucznia do szkoły, aż pod same drzwi jego klasy. Jedna z dziewczynek nie chciała wejść do klasy i głośno płakała. Jackowi też zrobiło się smutno, że musi się rozstać z babcią. Ponieważ nie był beksą, odważnie wszedł do klasy.
Wacek
Wacek to kolega Jacka z jednej ławki. Na przerwie bawili się razem, ścigali się, a potem Jacek pokazał Wackowi swoją maskotkę: strażaka, który chodzi po drabinie.
Na lekcji chłopcy uczyli się pisać literkę „a”. Jacek zapomniał o lasce i pisał same kółka. Wacek mocno przyciskał ołówek, który zaraz się złamał. Chłopiec nie miał temperówki, więc Jacek chętnie pożyczył mu swoją.
I Pankracek
Do tej samej klasy chodziła jeszcze Basia, dziewczynka z czerwoną kokardą we włosach. Dziewczynka, która na początku głośno płakała, nazywała się Stachurka. Za Jackiem i Wackiem siedział pyzaty chłopiec. Na imię miał Pankracek. Chłopcy uznali, że taki mały chłopiec nie może mieć na imię „pan” i postanowili, że będą do niego mówili Kracek. Pankracek obraził się i powiedział o wszystkim pani. Pani wyjaśniła, że to takie imię, i wcale nie oznacza, że do chłopca mówi się „pan”. Trzej chłopcy: Jacek, Wacek i Pankracek zostali najlepszymi kolegami.
A ty sobie stój
Stachurka była pilną uczennicą, ale na przerwie stała z boku i nie bawiła się z dziećmi. Wojtaszek i Basia doszli do wniosku, że Stachurka nie chodziła do przedszkola i jest nieśmiała. Jacek, Wacek i Pankracek też nie chodzili do przedszkola, ale nie wstydzili się bawić z innymi dziećmi.
Wacek śmiał się ze Stachurki. Chłopcy szybko włączyli się do zabawy. Obawiali się, by któryś z kolegów nie pomyślał, że też są wstydliwi. Byli z siebie bardzo dumni. Nagle Wojtaszek i Basia wzięli Stachurkę za ręce i dziewczynka także musiała się z nimi bawić. Uśmiechała się i wkrótce śpiewała razem z innymi dziećmi. Wojtaszek i Basia cieszyli się, a Jacek, Wacek i Pankracek wcale nie byli już z siebie dumni.
Niebieski samochód
Pankracek przyniósł do szkoły śliczny, niebieski samochód-zabawkę. Można go było nakręcać kluczykiem. Samochód mógł również skręcać. Chłopcy zazdrościli Pankrackowi takiej ślicznej zabawki i prosili go, by pozwolił im się trochę pobawić. Pankracek nie zgodził się, a koledzy obrazili się. Tego dnia nie wracali razem ze szkoły. Jacek szedł z Wackiem, a Pankracek szedł za nimi.
Ojej, jej, jej!
Wacek czekał na kolegów. Mieli go odwiedzić Jacek i Pankracek. Mama ułożyła na talerzu herbatniki i zabrała młodsze siostry Wacka na spacer.
Jacek i Pankracek z zainteresowaniem oglądali mieszkanie Wacka. Wacek tymczasem jadł herbatniki. Nie poczęstował nimi kolegów. Chłopcy najbardziej podziwiali psa. Kleks, bo tak wabił się pies Wacka, był cały czarny, miał tylko jedną białą plamę koło ucha. Chętnie bawił się z chłopcami.
Wacek dał Kleksowi herbatnik i sam zjadł jedno ciastko. Wtedy Jacek zapytał, czy herbatniki są słodkie, Pankracek też miał ochotę spróbować. Wackowi zrobiło się okropnie wstyd, bo na talerzu nie było już ani jednego herbatnika. Chłopiec zjadł je sam. Powiedział kolegom, że to były bardzo niedobre herbatniki i teraz boli go brzuch.
Patyczki
Na lekcji matematyki dzieci układały patyczki, po trzy. Pankracek był bardzo dokładny. Bardzo dobrze ułożył swoje patyczki. Wacek musiał swoje poprawić, a Jacek tak się męczył, że pot pojawił się na jego czole. Nagle Stachurka poruszyła się i wszystkie patyczki spadły jej na podłogę. Rudy Feluś zaczął się śmiać z dziewczynki, a Wojtaszek szybko wstał z krzesła, pomógł pozbierać patyczki i poradził, żeby nie płakała, tylko jeszcze raz szybko je ułożyła. Pani pochwaliła Wojtaszka, a Feluś siedział czerwony jak burak.
Obywatel Pankracek musi wiedzieć
Jacek, Wacek i Kleks bawili się u Pankracka w domu. Na początku Pankracek nie był zadowolony, że przyprowadzili ze sobą Kleksa. Bał się, że pies pobrudzi podłogi i mama będzie się gniewała. Wacek potrafił sam posprzątać po Kleksie i Pankracka bardzo to zadziwiło.
Chłopcy bawili się kolejką. Wacek włożył czerwoną czapeczkę i wyglądał jak prawdziwy dyżurny ruchu. Pasażerowie, misie i kominiarczyk, byli już w pociągu. Pociąg ruszył, gdy nagle pajac, któremu Pankracek użyczył głosu, oświadczył, że chce jeszcze wsiąść. Ale Wacek - dyżurny ruchu - nie pozwolił. Pankracek obraził się. Widząc zachowanie Pankracka, chłopcy zastanawiali się, czy on kiedyś jechał pociągiem lub tramwajem.
Jest oczywiste, że do jadącego pociągu nie wolno wsiadać. Chłopcy wytłumaczyli sobie, że zaraz pojedzie drugi pociąg i bawili się dalej. Kiedy Pankracek z pajacem kupowali bilety, Kleks pozbierał zabawki i zaniósł je do kąta. W ten sposób zabawa się zakończyła.
Wszyscy, wszyscy!
Basia narysowała tramwaj, ale nie wyszedł jej ładnie i chciała poprawić rysunek. Nie miała gumki i postanowiła ją pożyczyć od Pankracka. Chłopiec odmówił. Miał nową, różową gumkę i bał się, że się zetrze. Basia pożyczyła gumkę od Jacka i poprawiła rysunek.
Następnego dnia dzieci robiły wyklejanki. Stachurka wyklejała pociąg. Wagony zrobiła na czarno, ale zabrakło jej papieru na lokomotywę. Rozgląda się po klasie. Nikt poza Pankrackiem nie miał czarnego papieru. Pankracek nie chciał pożyczyć. Choć skończył już swój obrazek, uznał, że czarny papier jeszcze mu się kiedyś przyda. Stachurka wykleiła lokomotywę na zielono.
Któregoś dnia Pankracek zapomniał wziąć z domu ołówka. Siedział smutny, ponieważ bał się, że dzieci będą pisały literki, a on musi siedzieć i patrzeć. Pani zrobiła minę, jakby na coś czekała i wszystkie dzieci, nie tylko Jacek i Wacek, wyciągnęły ręce z ołówkami. Każde dziecko w tej klasie chciało pożyczyć Pankrackowi ołówek. Chłopcu zrobiło się wstyd: za różową gumkę, czarny papier, tamten niebieski samochód.
Kasztanowe ludziki
Tym razem chłopcy bawili się u Jacka w domu. Jacek przygotował swoje zabawki: łódkę z żaglem i drewniany samochód, w którym znajdował się kierowca z filcowego materiału. Przygotował również kasztany, z których chłopcy zrobili kasztanowe ludziki.
Wacek zrobił murarza, Jacek kierowcę, a Pankracek lotnika. Skonstruował mu również papierowy samolocik i ludek Pankracka szybował w powietrzu. Wackowi i Jackowi bardzo się to spodoba ło. Ich ludziki też zostały pilotami, bo pilot jest według nich najważniejszy.
Przyszła mama Jacka. Chciała zobaczyć, jak chłopcy się bawią. Jacek, Wacek i Pankracek byli zmartwieni, bo ich dom nie był jeszcze skończony i nie mieli czym się pochwalić. Zostawili samochód, ponieważ bawili się ludzikami, z których każdy był lotnikiem. Chłopcy zastanawiali się, który zawód jest najważniejszy.
Coś nie tak
Feluś ciągnął Basię za warkocze i dziewczynka rozpłakała się. Dzieci nazwały ją beksą. Wackowi nie spodobało się to i szturchnął z całej siły Felusia. Ten zachwiał się i uderzył w łokciem o klamkę. Nie płakał, ale był zły na Wacka. Chociaż Wacek stanął w obronie Basi, Jackowi i Pankrackowi nie spodobało się zachowanie kolegi. Jacek doszedł do wniosku, że należałoby najpierw wytłumaczyć Felusiowi, iż nieładnie postępuje, ciągnąc koleżankę za włosy.
Nie o wszystkim
Babcia przyszła po Jacka do szkoły. Mieli iść razem do fryzjera. Wacek i Pankracek przyszli się przywitać i babcia zapytała ich, co ciekawego wydarzyło się w szkole. Chłopcy chwalili się, że Jacek dostał piątkę z pisania, a Wojtaszek z rachunków. Opowiadali, że jedna z dziewczynek umie grać na fortepianie.
Wacek powiedział, że był dyżurnym i sprawdzał, czy dzieci mają czyste ręce. Ale nie o wszystkim można było powiedzieć. W pierwszej klasie są dzieci, które mają kłopoty z nauką, i o tych kolegach chłopcy nie chcieli opowiadać.
Kolorowe bukiety
Pierwszaki poszły na jesienny spacer do lasu. Razem z nimi poszedł Kleks, pies Wacka. Dzieci zbierały kolorowe liście na bukiety, a Kleks biegał po lesie. Chłopcy zastanawiali się, czy Kleks to pies myśliwski, ale Wacek nie wiedział. Gdy już nazbierali żółtych i czerwonych liści, Kleks zaczął ujadać, zwęszył jeża, który urządził sobie legowisko z liści pod drzewem. Kiedy wrócili na boisko szkolne, dzieci z innych klas podziwiały ich kolorowe bukiety. Jeden z chłopców ze starszej klasy, Franek, poprosił nawet Basię, żeby podarowała mu kilka ładnych liści, ale dziewczynka nie chciała się podzielić. Franek skrzywił się i nazwał pierwszaków maluchami, a potem niechcący wszedł w kałużę. Nazwanie pierwszaków maluchami było obrazą, więc one zaczęły się z niego śmiać, że choć jest duży, nie uważa. Pani usłyszała to i gniewała się na dzieci.
Kto widział czarnego pieska?
Wacek przyszedł do szkoły bardzo smutny. Jego ulubieniec, Kleks, zginął. Chłopiec płakał i Stachurka poprosiła panią o pomoc. Wszystkie dzieci z pierwszej klasy zaofiarowały swoją pomoc w poszukiwaniach, a pani napisała ogłoszenie. Dzieci z wszystkich klas w szkole czytały ogłoszenie, ale nikt nie widział czarnego pieska.
Żeby tak było naprawdę
Ola nie odrobiła zadania z matematyki, na dodatek skłamała, że w jej książce nie ma takiego zadania. Pierwszakom było przykro, że ich klasę nazwano kłamczuchami. Ola obiecała, że nie będzie więcej kłamać.
Nie tylko Ola miała kłopoty w nauce. Wacek też nie był dobry z matematyki, a Feluś brzydko pisał. Pankracek obiecał pomóc Wackowi i Oli w nauce. Pozostałe dzieci też postanowiły sobie pomagać, tak żeby nie tylko dwójek, ale nawet trójek nie było.
Koledzy
Wackowi zginął pies i bardzo się z tego powodu smucił. Koledzy i koleżanki z klasy próbowali go rozweselić. Wojtaszek chciał mu podarować rybki, ale z rybkami nie można się bawić ani wyjść na spacer. Jacek przyniósł glinianego ptaszka. Gdy mu się dmuchnie w ogon, to ptaszek gwiżdże. Wszystkie dzieci w klasie bawiły się ptaszkiem, cieszyły się, tylko nie Wacek. Nie można porównać glinianej zabawki z żywym pieskiem. Nagle do klasy wpadł Franek z czwartej klasy, ten sam, który kąpał się w kałuży, i zapytał o Wacka. Dzieci pomyślały, że chce się zemścić za drwiny z niego i za to, że nie chciały się podzielić kolorowymi liśćmi.
Frankowi jednak nie chodziło o zemstę. Zawołał swoich kolegów i chłopcy przynieśli Kleksa, zgubionego pieska. Błąkał się po lesie, nie mógł znaleźć drogi do domu. Dzieci serdecznie dziękowały. Franek uznał, że pierwszaki to też koledzy, bo chodzą przecież do tej samej szkoły.
Czy tylko w szkole?
Jacek bawił się ciężkimi kulkami, puszczał je na podłogę i z przyjemnością słuchał jak stukają. Mama, tata i babcia właśnie zamierzali posłuchać koncertu radiowego. Kilka razy zwracali Jackowi uwagę, prosili, by znalazł sobie inną zabawę, nie przeszkadzał, ale chłopiec nie słuchał. Pomyślał, że jeśli nie wolno mu rzucać kulkami, to będzie nimi żonglował. Kulki potoczyły się po podłodze i w końcu babcia odebrała chłopcu zabawkę.
Rodzice zaczęli się zastanawiać, czy w szkole Jacek tak samo słucha swojej pani, jak w domu rodziców. Chłopiec zapewnił, że słucha, bo w szkole musi być grzeczny. Mama zdziwiła się i zasmuciła: czy tylko w szkole Jacek musi być grzeczny?
O co się gniewamy?
Nadeszła zima. Chłopcy bardzo się z tego powodu ucieszyli i w drodze do szkoły wymyślali zajęcia na przerwę. Postanowili, że ulepią bałwana. Wacek przechwalał się, że potrafi jeździć na łyżwach, Pankracek nic nie mówił, bo twarz miał zakrytą szalikiem. Jacek w ogóle nie miał łyżew. Wacek naśmiewał się z niego, że nie jest prawdziwym sportowcem. Jacek się obraził. Gniewając się, nazwał Kleksa starą małpą. Teraz Wacek się obraził. Chłopcy pobiegli do szkoły, ale każdy osobno.
Pankrackowi było przykro, że koledzy gniewają się na siebie. Postanowił ich pogodzić. Pokazał im swoje śrubki. Chciał, żeby znów bawili się razem, ale oni odmówili. Byli obrażeni na siebie i nie odzywali się na przerwach oraz na lekcjach.
Po lekcjach chłopcy wyszli na podwórko. Śnieg był tutaj zmieciony pod płot. Można było z niego ulepić bałwana, ale każdy z chłopców patrzył w inną stronę. Pankracek zrobił kulę ze śniegu i ze złością rzucił ją w stronę Wacka, potem drugą w kierunku Jacka. Chłopcy również rzucili kulki w jego stronę, za częli się wzajemnie okładać śnieżkami. W ten sposób zapomnieli o urazach.
Pankracek pomaga w rachunkach
Pankracek miał pomagać Wackowi w rachunkach. Mama Wacka była bardzo dumna z chłopca, cieszyła się, że jest taki koleżeński.
Pankracek i Wacek zamknęli się w pokoju, ale zamiast usiąść do lekcji, Wacek oglądał czerwony samochodzik, a potem urządzili wyścig żabek. Mieli się bawić tylko przez chwilę, jednak zabawa żabkami przedłużyła się. Kiedy się spostrzegli, wybiła szósta godzina i Wacek musiał wracać do domu. Obiecali sobie, że jutro znów się spotkają i zrobią wyścig żabek. Może trochę pouczą się matematyki.
Właśnie!
Jacek dostał łyżwy. Razem z Wackiem i Pankrackiem codziennie chodził na ślizgawkę. Za płotem stała Ola i podziwiała, jak chłopcy się ślizgają. Najlepiej jeździł Feluś, ale Wacek i Pankracek równie dobrze jeździli. Ola też chciała spróbować, ale nie miała swoich łyżew. Poza tym Wacek powiedział jej, że trudno jest nauczyć się jeździć na łyżwach. Stachurka podjechała do Oli i pożyczyła jej swoje łyżwy. Ola próbowała się ślizgać, ale ciągle się przewracała. Jacek z Wackiem zaczęli się śmiać.
Stachurka prosiła o pomoc Pankracka, ale chłopiec odmówił. Wystarczy, że pomagał Oli z matematyki. Wacek też nie chciał pomóc. Feluś podjechał do Oli, podał koleżance rękę i dziewczynka już się nie przewracała. Wackowi i Pankrackowi zrobiło się wstyd.
Nasze i wasze
Minęła zima i było coraz cieplej. Jacek, Wacek i Pankracek wybrali się na spacer do lasu. Wacek opowiadał o nowym sąsiedzie, Majaku. Chłopiec nie wiedział, jak nowy kolega ma na imię. Tak naprawdę nie podobał mu się.
Na skraju lasu rozkwitły liliowe fiołki, pięknie pachniały, więc chłopcy zatrzymali się na chwilę. Jackowi bardzo się podobały i nie chciał bawić się z kolegami w chowanego. Pankracek doradził mu, żeby sobie ich narwał i chłopcy zaczęli zrywać kwiatki. Fiołki szybko zwiędły, więc chłopcy je wyrzucili. Pomyśleli, że kwiaty w lesie są niczyje i żadnej szkody nie zrobili.
Wracając do domu, spotkali trzech mężczyzn, znajomych Wacka, którzy również szli na spacer, chcieli popatrzeć na pierwsze, wiosenne kwiaty. Chłopcy przyspieszyli, wiedzieli, że tam, dokąd poszli mężczyźni, nie ma już wiosennych kwiatów.
Następnego dnia uczniowie drugiej klasy opowiadali, że widzieli w lesie polankę, na której było wiele zniszczonych wiosennych kwiatów. Kwiaty należą do wszystkich i dlatego nie wolno ich niszczyć.
Patykowa wina
Jacek, Wacek i Pankracek wymyślili zabawę z patykami. Rzucali nimi i obserwowali, czyj patyk poszybuje dalej. Wacek rzucił z rozmachem i patyk poszybował prosto w okno pani Majakowej. Chłopiec rozbił szybę. Po chwili usłyszeli krzyk zdenerwowanej kobiety. Chłopcy zdrętwieli ze strachu. Kto wybił szybę? Żaden z chłopców nie czuł się winny. Szybę wybił patyk.
Chłopcy usiedli na deskach, leżących niedaleko domu, i czekali na to, co będzie dalej. Pani Majakowa denerwowała się. Chłopcy słyszeli, że złościła się na Pietrka, nowego kolegę z sąsiedztwa. Pietrek ciągle coś psocił i dostawał za to lanie.
Chłopcom na chwilę ulżyło. Wina spadła na Pietrka, a oni spokojnie mogli bawić się dalej. Żaden z nich jednak się nie ruszył. I nagle zobaczyli Pietrka: szedł spokojnie do domu, nie wiedząc o niczym. Wacek i jego koledzy na widok Pietrka zeskoczyli z desek i pobiegli do mieszkania pani Majakowej, by opowiedzieć o całym zdarzeniu.
Może zdążą, może nie
Powoli zbliżał się koniec roku szkolnego. Pierwszoklasiści martwili się o swoje stopnie. Co prawda, niektórzy już je poprawili, ale w dalszym ciągu Feluś miał parę dwójek z matematyki, a Wacek, chociaż nie robił już kleksów, ciągle pisał niestarannie.
Dzieci przeraziły się na myśl, że któreś z nich mogłoby nie przejść do następnej klasy. Feluś postanowił, że bardziej przy łoży się do nauki i nie będzie spędzał zbyt wiele czasu na boisku szkolnym, a Wacek i Pankracek zawstydzili się, kiedy przypomnieli sobie, jak wygląda ich wspólna nauka. Nie mogli już bawić się żabkami. Basia umówiła się z Olą, a Wojtaszek z którymś z kolegów. Wszyscy chcieli jak najszybciej poprawić stopnie.
Prawdziwy sportowiec
Wszystkie dzieci z pierwszej klasy przyszły obejrzeć wyścigi rowerowe. Jednym z uczestników był Jacek, ich kolega. Pierwsze stanęły do zawodów małe dzieci na hulajnogach, potem trochę starsze na trzykołowych rowerkach, Jacek miał rower na dwóch kołach. Wystartowali czwórkami. W grupie Jacka byli jeszcze piegowaty chłopiec i dwie dziewczynki. Jacek wysunął się do przodu, w pewnym momencie łańcuch spadł z koła i musiał się zatrzymać. Cała klasa dopingowała Jacka. Wacek z Pankrackiem weszli na ławeczkę i krzyczeli do Jacka, żeby poprawił łańcuch i jechał dalej.
Tymczasem Jacka dogoniło już dwóch przeciwników. Chłopiec zeskoczył z rowerka, poprawił łańcuch i wskoczył z powrotem. Jechał dalej i dogonił zawodników, minął ich i po chwili, jako pierwszy, minął linię mety. Cała klasa krzyczała z radości. Tatuś był dumny z Jacka, który zachował się jak prawdziwy zawodnik: mimo usterki dokończył wyścig i zwyciężył. Potem tatuś Jacka zaprosił całą klasę na lody.
Mogło być więcej
Nadszedł koniec roku szkolnego, pierwszaki w strojach galowych odebrały świadectwa. Wszyscy zdali do drugiej klasy, ale nie każdy uczeń był zadowolony ze swojego świadectwa. Tylko Pankracek, Basia i Wojtaszek mieli „bardzo dobrze” na świadectwie i otrzymali w nagrodę śliczne książeczki, pozostałe dzieci mały „dobrze” i nawet „dostatecznie”. Wszystkie dzieci w klasie obiecały sobie, że na drugi rok będą mieć najlepsze stopnie.
List od Wacka
Nadeszły wakacje i Wacek wyjechał na kolonie. Obiecał Jackowi i Pankrackowi, że napisze do nich list. Chłopcy czekali nie cierpliwie. Wacek był dobrym kolegą i napisał list. List był krótki. Zawierał informację o tym, że na koloniach jest bardzo przyjemnie. Jacek i Pankracek czytali list, śmiali się z przygód Wacka, wreszcie natknęli się na zdanie: „myjemy słodkie ciasto codziennie”. Zdziwili się. Po co Wacek myje ciasto? Jest brudne? A może takie lepiej smakuje?
Babcia Jacka właśnie upiekła drożdżowe bułeczki z marmoladą i poczęstowała chłopców. Jacek i Pankracek postanowili sprawdzić, jak smakuje umyte ciasto i włożyli bułeczki do wody. Dobrze je namydlili i spróbowali. Bułeczki zrobiły się miękkie i wcale nie smakowały. Chłopcy odłożyli bułeczki. Wrócili do listu Wacka. Zorientowali się, że chłopiec zrobił błąd, połączył dwa słowa razem i oni źle go zrozumieli.
Klasa II d
Wakacje minęły i znów trzech chłopców znajomą drogą maszerowało do szkoły. Dołączyła do nich Stachurka, mocno opalona, zadowolona, że rozpoczął się nowy rok szkolny. Dziewczynka obiecała sobie i swojej mamie, że w tym roku będzie miała same piątki. Niedaleko szkoły minęli płaczącą dziewczynkę. Stachurka dziwiła się, dlaczego ta mała płacze. Pewnie przyszła do pierwszej klasy.
Dzieci z radością wbiegły do szkoły, obejrzały nowe ławki i kwiaty na parapetach okien, szczęśliwie rozpoczęły nowy rok szkolny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl