- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
N
Jon Lechori
KAZIMIERZ PRZERWA-TETMA-
JER, STEFAN ZEROMSKI.
Jest to tylko tymczasowa lista
naszych wspolpracownikow, a ma-
my nieplonna. nadzieje., ktorej zisz-
czenie be,dzie dla nas najzywsza. ra-
doscia., ze w szczQsliwych warun-
kach zastQp ten tworcow i ludzi
o najwyzszej kulturze umyslowej
podwoi sie. i potroi.
naszej pracy i naszego przedsie.wzie.-
cia, by si^ czul wewn^trznie
zwiqzany z naszym pismem. I w tej
mysli zdawalo sie. nam waznym tym
slowem wstejpnym wykreslic jasne
granice naszej przyszlej dzialalnosci,
przysposobic duszQ naszego czytel-
nika do przyj^cia odwiecznie sta-
rych, a moze dla niego ,,nowych"
prawd, przygotowac drogQ, na kto-
rej osiqgnie wolnosc od wszelkich
uprzedzen, bo wtedy tylko zdobe.-
dzie t^ istotnie estetyczn^ swobodq
niezb^dnq dla rzeczywistego uko-
chania Sztuki.
Jedno jeszcze tylko:
Pragniemy, aby ten odlam spo-
leczenstwa, do ktorego si^ zwraca-
my, wzia.1 s a m jak najgor^tszy w e-
wn^trzny udzial w usilowaniach
Za Redakcj^ i Wydawnictwo
Jerzy Hulewicz
,,Zdr6j" 1917, nr 1
Jan Lechon
HEROSTRATES
Czyli to b^dzie w Sofii, czy tez w Waszyngtonie,
Od egipskich piramid do sniegow Tobolska,
Na tysi^czne si§ wiorsty rozsiadla nam Polska,
Papuga wszystkich ludow — w cierniowej koronie.
Kaleka, jak beznodzy zolnierze szpitalni,
Co be,da. ze Iza. wieczna. chodzili po swiecie,
Taka wyszla nam Polska z urze.du w powiecie
I taka sie, powlokla do robot — w kopalni.
21
Idziesz poezjo nowa (1917-1920)
Dziewczyna, na matczyne niepomna przestrogi,
Nieprawny dobr sukcesor, oranych przez dzieci,
Robaczek swie,tojanski, co w nocy zaswieci,
Wspomnieniem dawnych bogactw zyj^cy ubogi.
A dzisiaj mi sie. w zimnym powiewie jesieni,
W szelescie rdzawych lisci, lec^cych z kasztanow,
Wydala kosciotrupem spod wszystkich kurhanow,
Co czeka trwozny chwili, gdy cialo odmieni.
O! zwalciez mi Lazienki krolewskie w Warszawie,
Bezduszne, zimnym rylcem drapane marmury,
Pokruszcie na kawalki gipsowe figury,
A Ceres klosonosna. utopcie mi w stawie.
Czy widzisz te kolumny na wyspie w teatrze,
Co widok mi zamkne.ly daleki na sciezaj?
Ja tobie rozkazuje,! W te slupy uderzaj
I bij w nie, az rozkruszysz, az slad sie, ich zatrze.
Jezeli gdzies, na Starym pokaze sie. Miescie
I utkwi w was Kilinski swe oczy zielone,
Zabijcie go! — A trupa zawleczcie na strone.
I tylko wiesc mi o tym radosn^ przyniescie.
Ja nie
chcq
nic innego, niech jeno mi placze
Jesiennych wiatrow gQdzba w polnagich badylach.
A latem niech sie. slonce przegl^da w motylach,
A wiosna. niechaj wiosne., nie Polske., zobacze..
Bo w nocy spac nie moge. i we dnie sie. trudze.
Myslami, co mi w sercu wzrastaj^ zwqtpieniem,
I chcialbym raz zobaczyc, gdy przeszlosc wyzeniem,
Czy wszystko w pyl rozkrusze,, czy... PolskQ obudzQ.
,,Pro Arte et Studio" 1917, z. '
Karmazynowu poemat,
1910
22
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • slaveofficial.keep.pl
  • Szablon by Sliffka (© - W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.)