- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Autor:
Christian Jacq
-
Akacja Ozyrysa umierała. 4.buji*i...'..'
Jeśli uschnie Drzewo Życia, mebędzie juz można' Ódpra^ wiać misteriów zmartwychwstania i upadnie wtedy cały Egipt. Tracąc najważniejszą ze swoich tajemnic, stanie się takim samym krajem jak inne, a dominować w nim będą osobiste ambicje, przekupstwo, bezprawie, kłamstwo i przemoc.
Faraon Sezostris, trzeci tego imienia, do ostatka walczyć więc będzie o ocalenie drogocennego dziedzictwa przodków i przekazanie go swemu następcy. Ten pięćdziesięcioletni władca o przenikliwym spojrzeniu, olbrzym wysoki na dwa przeszło metry, stawał do ciężkich zmagań bez pewności, czy jego ogromny autorytet, odwaga i stanowczość wystarczą mu do zwycięstwa.
Oczy miał głęboko osadzone, powieki ciężkie, policzki wystające, nos cienki i prosty, usta wygięte w łuk, a oblicze nieprzeniknione. Mówiono, że szerokie uszy pozwalają mu usłyszeć najsłabszy szept wychodzący z najodleglejszego zakątka jaskini.
Podlał Drzewo Życia wodą, a Wielka Małżonka Królewska podlała je mlekiem. Nie mieli na sobie ani złotych bransolet, ani srebrnych naszyjników, gdyż reguia Abydos nie pozwalała wnosić na obszar Ozyrysa* żadnych metali.
Abydos było duchową stolicą Egiptu, ziemią ciszy, księstwem prawości i wyspą Sprawiedliwych. Nad miastem uno-
1 Abydos leży 485 km na południe od Kairu i 160 km na pótnoc od Luk-
soru.
siły się dusze pod postacią ptaków, a czuwały nad nim niezniszczalne gwiazdy.
Rządy sprawował tu Ozyrys, wciąż odradzający się bóg, zrodzony, nim nastało zrodzenie, stwórca nieba i ziemi. Zwyciężył śmierć i zmartwychwstał pod postacią wielkiej akacji sięgającej korzeniami aż do Nunu, wielkiego oceanu energii, z którego wychodziły wszystkie postaci życia. Świat ludzki był tylko malutką wysepką w bezmiarze świata i w każdej chwili mógł zapaść się pod wodę.
Sezostris, mając świadomość powagi sytuacji, kazał zbudować świątynię i Siedzibę Wieczności, tak by wytworzyły one energię duchową potrzebną dla uratowania akacji. Proces jej usychania został wprawdzie wstrzymany, ale zieleniła się tylko jedna gałąź Drzewa Życia.
Czynności podjęte dla wykrycia przyczyn i sprawcy tego nieszczęścia przyniosą wkrótce wyniki, gdyż faraon nie będzie już odwlekał potężnego uderzenia na namiestnika Chnum--Hotepa, podejrzewanego o sprawstwo tej zbrodni.
Władca, trzymając w ręku złotą paletę symbolizującą jego władzę nad kapłanami z Abydos, głośno odczytał wypisane na palecie formuły poznania. Z tyłu za nim przebywało kilku kapłanów stałych. Wolno im było mieszkać w obrębie świętych murów, natomiast tymczasowi codziennie musieli przychodzić tu do pracy, a służby bezpieczeństwa starannie sprawdzały ich i pilnowały.
Łysy, choć oficjalnie reprezentował króla, sam nie podejmował żadnych decyzji bez jego zgody. Był naczelnikiem archiwów Domu Życia, w Abydos przebywał od dzieciństwa i wcale nie tęsknił za innym krajobrazem. Gburowaty i całkowicie nie-znający się na dyplomacji, myślał tylko o tym, czy stali kapłani starannie wypełniają swoje obowiązki. Nie tolerował żadnego zaniedbania. Kto miał zaszczyt należeć do tego nielicznego kolegium, nie mógł pozwolić sobie ani na chwilę słabości.
- Czy oddajecie cześć przodkom? - zapytał król.
- Sługa ka wykonuje swoje obowiązki. Duchowa energia istot światłości wciąż do nas dochodzi, a więź z niewidzialnym nadal jest bardzo mocna.
10
- Czy na stołach ofiarnych niczego nie brakuje?
- Ten, kto codziennie przynosi na nie wodę, zawsze wywiązywał się ze swoich obowiązków.
- Czy grobowiec Ozyrysa wciąż jest nietknięty?
- Ten, kto czuwa nad całością wielkiego ciała, sprawdził pieczęcie na bramie do jego Siedziby Wieczności.
- Czy poznanie przekazujecie zgodnie z rytuałami?
- Ten, kto działa w tajemnicy i widzi tajemnice, nie zaniedbuje swoich obowiązków.
Niestety, jeden z tych czterech stałych kapłanów zupełnie już nie myślał o solidnym wykonywaniu swoich świętych obowiązków. Rozgoryczony, że pomimo długiej i wzorowej, jak mu się wydawało, pracy nie otrzymał stanowiska arcykapłana, uznał, że trzeba wzbogacić się w inny sposób. Skoro faraon nie docenił jego zasług, to on zemści się i na władcy, i na mieście Abydos.
- Wrota nieba' znowu się zatrzasnęły - ze smutkiem powiedział Łysy. - Łódź Ozyrysa* nie pływa już wśród gwiezdnych przestrzeni. Powoli i ona niszczeje.
Tych właśnie słów obawiał się faraon. Choroba Drzewa Życia pociągnie za sobą cały łańcuch nieszczęść, a na koniec spowoduje ruinę kraju. Zatykanie uszu i zasłanianie sobie oczu byłoby jednak działaniem haniebnym i tchórzliwym.
- Wezwij siedem kapłanek bogini Hathor - rozkazał monarcha. - Niech przyjdą tu razem z królową.
Te pochodzące z różnych środowisk kapłanki również mieszkały na stałe w Abydos i tak samo jak kapłani zobowiązane były do bezwzględnego zachowania tajemnicy. Łysy nie okazywał im więcej względów niż kapłanom i nie wybaczał najmniejszego zaniedbania. W świątyni żadne stanowisko nie było dożywotnie i każdy, kto nie wywiązywał się ze swoich obowiązków, musiał się z nią rozstać. Łysy nie okaże więc kapłankom ani odrobiny wyrozumiałości.
Najmłodsza z tej siódemki, wyniesiona niedawno przez królową do godności Obudzonej, była dziewczyną niezwykłej
' Neszemet.
11
I
urody. Z jej twarzy o niezrównanie delikatnych rysach bilo światło, skórę miała doskonale gładką, oczy cudownie zielone, biodra wąskie, a jej pełne szlachetności i wdzięku ruchy nawet najbardziej zblazowanych wprawiłyby w zachwyt.
Wtajemniczenie przeszła już jako mała dziewczynka, otaczający ją świat wcale jej nie interesował, uczyła się hierogli-fów i otwierały się przed nią coraz to nowe drzwi świątyni. Jako uczestniczka obrzędów była już w wielu prowincjach, zawsze jednak z radością wracała do Abydos.
Jej ozdobiona gwiazdami suknia wyglądała jak skóra leo-parda, a sama kapłanka przedstawiała boginię Seszat, władczynię Domu Życia i patronkę świętych znaków utworzonych ze słów potęgi. Tylko one mogły pokonać niewidzialnych wrogów. Młoda kapłanka miała więc drogę wytyczoną i życie płynęłoby jej całkiem spokojnie, gdyby nie wstrząsnęły nim pewne wydarzenia. Najpierw zachorowało Drzewo Życia i choroba ta wywołała trwogę w miejscu, gdzie powinien panować niezmącony spokój. Potem przepowiedziano kapłance, że nie będzie tak jak jej koleżanki zwykłą Służebnicą Boga, ale ma do spełnienia bardzo ważną i nad wyraz niebezpieczną misję. W końcu pojawił się młody pisarz Iker i kapłanka nie potrafiła wymazać go z pamięci, choć wspomnienia o nim coraz bardziej przeszkadzały jej w rozmyślaniach.
- Niech siedem kapłanek bogini Hathor ustawi się w krąg dookoła Drzewa Życia - rozkazała królowa.
Kapłanki stanęły wokół akacji, a królowa okręciła jej pień czerwoną taśmą mającą uwięzić złe moce.
Faraon wiedział, że takie zabezpieczenie nie wystarczy. Dla uratowania akacji należało jeszcze zwołać Złoty Krąg z Abydos. Rytualiści z wyjątkiem Łysego wyszli. Królewska para i Łysy czekali w skupieniu na przybycie członków Złotego Kręgu. Przypłynęli wykopanym na polecenie Sezostrisa kanałem. Wzdłuż jego brzegów rozstawiono trzysta sześćdziesiąt pięć stołów na pamiątkę boskiej uczty trwającej cały rok.
Z lekkiej łódki wysiedli generałowie Sępi i Nesmontu, wielki podskarbi Senanch oraz strażnik pieczęci królewskiej Se-
12
hotep. Spośród wtajemniczonych brakowało tylko jednego, ale wykonywał właśnie specjalne zadanie.
Wierni nieśli relikwiarz osłaniany przez dwie zwrócone do siebie tyłem pary lwów. Z otworu w środku wystawało drzewce owinięte od góry zasłoną. Symbolizowało ono stworzony wraz z początkiem czasu czcigodny słup, stos pacierzowy, wokół którego tworzył się cały kraj.
Czterej mężczyźni złożyli to arcydzieło w pobliżu akacji. Lwy, niezmordowani strażnicy z wciąż otwartymi oczyma, odstraszą każdego napastnika i nie pozwolą mu podejść do Drzewa Życia.
Król i królowa wetknęli po jednym strusim piórze w zasłonę. Pióra te były atrybutami bogini Maat i symbolizowały sprawiedliwość, prawość i harmonię, czyli to wszystko, na czym opierał się Egipt. Maat, jako emanacja boskiego światła, była istotą ofiary, którą żywił się kraj faraonów.
Zerwał się chłodny wiatr.
- Spójrzcie no tam! - zawołał generał Nesmontu.
Na skraju pustyni, na wierzchołku spalonego słońcem pagórka, stał szakal. Czarnymi ślepiami z pomarańczową obwódką wpatrywał się w rytualistów.
- Geniuszowi z Abydos podobają się nasze działania - odezwała się królowa. - Ten, kto przewodzi Mieszkańcom Zachodu*, pojawia się nam osobiście i zachęca do kontynuowania wysiłków.
Ten znak z zaświatów umocnił Sezostrisa w przekonaniu, że otoczenie świętego miejsca wymaga zmiany.
- Z każdej strony świata posadźcie po jednej akacji - nakazał.
Członkowie Złotego Kręgu spełnili wolę monarchy. Drzewo Życia znajdzie się dzięki temu pod opieką czterech synów Horusa i od tej pory to oni czuwać będą nad dziedzictwem Ozyrysa. Jako świadkowie zmartwychwstania staną się znakomitym talizmanem i skutecznie przeciwdziałać będą zniszczeniom.
* Chenti-Imentiu. Chodzi o zmartych, których uznano za Sprawiedliwych.
13
Faraon poświęcił świeżo zasadzone drzewa, po czym udał się do nowego osiedla zwanego Trwałe-Są-Siedziby*. Mieszkali tam budowniczowie jego świątyni i grobowca. W osiedlu panował nastrój przygnębienia, nikt jednak nie uchylał się od pracy. Na ziemi Ozyrysa, gdzie rozstrzygały się losy Egiptu, monarcha nie tolerował żadnego rozprzężenia.
Ukończywszy przegląd, udał się do jednej z kaplic i wezwał do siebie młodą kapłankę.
- Dzięki wskazówkom, które znalazłaś w starych pismach -powiedział - podjąłem pewne działania mogące przedłużyć życie tej akacji. Są to jednak tylko doraźne środki.
- Będę nadal szukała, Wasza Królewska Mość.
- Nie ustawaj w wysiłkach. Nieszczęście, które spadło na Abydos, na pewno nie jest dziełem przypadku i ma prawdopodobnie wiele przyczyn. Któraś z nich może znajdować się tutaj.
- Jak mam to rozumieć?
- Rytualiści z Abydos powinni być ludźmi nieposzlakowanymi, bo w przeciwnym razie w osłaniającym Ozyrysa magicznym murze powstaje szczerba. Zachowaj więc, proszę, czujność i zwracaj uwagę na każdy drobiazg.
- Stanie się zgodnie z wolą Waszej Królewskiej Mości i o wszystkim natychmiast dam znać Łysemu.
- Zawiadamiać masz mnie, i tylko mnie. Wolno ci będzie chodzić wszędzie, gdzie tylko zechcesz, i z pewnością niejeden raz wypadnie ci wyjść poza Abydos.
Nie był to lekki obowiązek, ale kapłanka tylko skłoniła się nisko królowi. Jej życie miało sens tutaj, i wyłącznie tutaj. Lubiła ten ponadczasowy krajobraz, to skupienie emanujące z każdego kamienia wielkiej świątyni, te codzienne obrzędy. Odczuwała to samo co inni wtajemniczeni, którzy od początku istnienia miasta Ozyrysa brali udział w misteriach na cześć boga. Od faraona zależało jednak samo istnienie Abydos, nie można więc było nie podporządkować się rozkazowi monarchy.
Sekari miał kwadratową twarz i gęste brwi, a brzuch mu się zaokrąglał. Pracę w ogrodzie wykonywał roztropnie, czyli powoli. Od koromysła z zawieszonymi na nim dzbanami pełnymi wody mógł rozboleć grzbiet, mogły porobić się wrzody na szyi, Sekari miarkował więc swój wysiłek i starał się nie przemęczać. Jeżeli pory wyrosną szybciej, to nie z powodu jego
pośpiechu.
Wyrwał z ziemi kilka co większych porów i wrzucił je do
torby zawieszonej na grzbiecie Wiatru Północy. To olbrzymie oślisko o wielkich piwnych oczach miało siły niespożyte, a słuchało tylko swojego pana, który dwukrotnie już ocalił mu życie. Raz, gdy miało zginąć z rąk przestępców, a drugi raz, gdy było przeznaczone na ofiarę. Iker pozwalał ostu przebywać z Sekarim, toteż Wiatr Północy towarzyszył ogrodnikowi w jego żmudnej i ciężkiej pracy.
Zgodnie ze zwyczajem Sekari w porze upałów podlewał rośliny pod koniec dnia. Nocą woda parowała znacznie wolniej, rośliny miały czas ją wchłonąć i potem mogły się opierać gorącym promieniom słońca.
Sekari, chcąc poszerzyć grządkę z cebulą, przyklęknął i zaczął wyrywać chwasty. To jednak, co zobaczył, odebrało mu chęć do dalszej pracy.
Myśl, że faraona Sezostrisa trzeba usunąć, obojętnie, w jaki sposób, wciąż nie opuszczała Ikera. Ten okrutny władca sprawił mu tyle cierpień, że Iker nie miał już innego wyjścia.
Stał się jednym z najlepszych pisarzy w Kahun w prowincji Fajum*, powinien więc się cieszyć ze swojej wysokiej pozycji. Nie potrafił jednak zapomnieć o przeszłości, kiedy to wielokrotnie ocierał się o śmierć, a odkąd skradziono mu jego ma-
km na południowy
zachód od Memfisu (Kairu).
Uah-sut.
15
14
giczny amulet z kości słoniowej, bez przerwy pojawiały mu się w snach te same obrazy.
Znowu widział się, jak stoi przywiązany do masztu Jastrzębia i przeznaczony na ofiarę dla wzburzonego morza, a potem jako jedyny ratuje się z niespodziewanej katastrofy. Ten okręt płynął do legendarnej krainy Punt, musiał więc należeć do faraona. Tenże monarcha kazał rzekomemu policjantowi rozprawić się z Ikerem, tak aby prawda nie wyszła na jaw i nie wywołała skandalu mogącego wstrząsnąć tronem władcy. Ten zbrodniarz deptał prawa bogini Maat i uciskał ukochany przez
bogów Egipt.
Iker miał więc przed sobą wyraźny cel - nie dopuścić, by ten ciemięzca i morderca mógł nadal czynić zło.
Na odpowiedź czekało wiele innych pytań. Dlaczego porwali go piraci? Dlaczego we śnie na wyspie ka olbrzymi wąż zapytał go, czy gotów jest ocalić świat. Dlaczego kapitan mówił, że to porwanie jest tajemnicą państwową? Dlaczego wychowawca Ikera, stary pisarz z miasteczka Medamud, przekazał mu słowa: „Nie zważaj na trudności i nigdy nie trać nadziei. Ja zawsze będę przy tobie i pomogę ci w spełnieniu przeznaczenia, którego jeszcze nie znasz"? Trudności miał już za sobą Iker bardzo wiele, ale tajemnica wciąż pozostawała tajemnicą. Zabijając Sezostrisa, zrobi przynajmniej coś pożytecznego.
W służbowym mieszkaniu nie brakowało niczego, powinien więc myśleć tylko o wielkiej karierze i o coraz wyższych stanowiskach. Niewielkie sklepione pomieszczenie przeznaczone na kult przodków, skromny pokój przyjęć, sypialnia, łazienki, kuchnia, piwnica, taras... sprzęty proste, ale mocne... O czym więcej można było marzyć? Iker miał jednak przed sobą tylko jeden cel, bardzo trudny do osiągnięcia, więc tego materialnego dostatku prawie nie zauważał.
Często myślał o młodej kapłance. Był w niej zakochany i^ rdzo Pragnąl znów ją zobaczyć. To dla niej czynił tak szyb-t k h°S ^Py i Z my^ą ^ n'ei chciał zostać doskonałym pisarzem, Z me.sPrawić Jej zawodu, jeśli kiedyś znów się spotkają ie miai sposobność powiedzieć jej o swoim uczuciu. Nie
16
bardzo wierzył w ten cud, ale teraz nabrał przekonania, że kapłanka nie jest czarownym i niedostępnym marzeniem.
Porykiwania osła wyrwały Ikera z tych ponurych rozmyślań.
- Już jestem - powiedział Sekari. - Nakarm swojego kłapo-
ucha, a ja nastawię zupę.
- Zbiory dobre?
- U mnie wszystko się dobrze rodzi.
W skład zupy będącej specjalnością Sekariego wchodziły nie tylko warzywa. Wrzucił do garnka również kawałki mięsa i ryb, wdrobił nieco chleba, dodał kminku i soli. Takie danie na długi czas zapełniało żołądek i wystarczało na całą noc aż do
śniadania.
Kiedyś, w czasach gdy Sekari i Iker pracowali razem w kopalniach turkusów na Synaju, udało się im wymknąć śmierci, teraz ich drogi skrzyżowały się w Kahun. Sekari został służącym Ikera, płacił mu zarząd miasta. To skromne wynagrodzenie uzupełniał sobie uprawianiem ogrodu i sprzedażą plonów
pisarzom.
Iker odprowadził osła do stajni i ciężkim krokiem wrócił do
mieszkania.
- Jakoś niewesoło wyglądasz - zauważył Sekari. - Dlaczego nie bierzesz życia z dobrej strony? Noś odzież z cienkiego lnu, przechadzaj się po pięknych ogrodach, bywaj na wystawnych przyjęciach, wdychaj zapach kwiatów, pij wino i świętuj. Życie jest krótkie i przemija jak sen. Jeśli chcesz, poznam cię z pewną bardzo miłą dziewczyną. Włosy zwija sobie w pętlę i łapie na nią chłopaków. Pierścieniem naznacza ich jak rozpalonym żelazem. Paluszki ma jak lilijki, usta jak pączek lotosu, a piersiątka jak mandragory. Ale zanim dasz się uwieść, zjedz coś. Iker spróbował brzeżkami warg arcydzieła Sekariego.
- Zamartwiając się, nie odzyskasz dobrego samopoczucia.
Chcesz coś innego?
- Nie, twoja zupa jest wyśmienita, ale jakoś nie mam apetytu.
- Co cię tak dręczy, Ikerze?
- Mogę nie rozumieć, dlaczego faraon chciał mnie u^tir
17
z tego świata, ale wiem, że muszę działać, choć jestem tylko skromnym i nic nieznaczącym pisarzem.
- Działać, działać... Co to ma znaczyć?
- Kto widzi korzenie zła, powinien chyba je -wVcia.ć.
- Wy, pisarze, wszystko potraficie usprawiedliwić. Ja jestem człowiekiem prostym i radziłbym ci nie komplikować sobie życia. Masz dom, zawód, zapewnioną przyszłość. Po co miałbyś się pchać w tarapaty?
- Najważniejsze jest to, co dyktuje mi sumienie.
- Zaczynasz używać wielkich słów, więc głupiej §■ Muszę ci jednak powiedzieć, że...
Sekari był wyraźnie zatroskany.
- Smutne odkrycie - przyznał - ale może nie masz ochoty wiedzieć.
- Wprost przeciwnie!
- Czy ma to jakiś związek z tym magicznym amuletem z kości słoniowej, chroniącym cię w czasie snu?
- Czyżbyś go znalazł?
- I tak, i nie. Złodziej rozbił go na kawałki i rzucił w chwasty. Był to pewnie ten typ, który napadł na ciebie i którego zwłoki znaleziono w kanale. Amuletu nie da się złożyć. Moim zdaniem nie jest to dobry znak. Bez względu na to. jakie masz plany, powinieneś z nich zrezygnować.
- Mam jeszcze te amuleciki od ciebie - przypomniał Iker. -Myślę, że sokoły boga niebios Horusa oraz pawiany boga To-ta, patrona pisarzy, to całkiem dobra opieka.
- Te amuleciki są naprawdę małe. Na twoim miejscu nie bardzo bym na nich polegał.
Sekari dojadł zupę, Iker nawet nie spojrzał najedzenie.
- Następnym razem dodam trochę przypraw. A może byśmy poszli spać? Jutro od rana mamy robotę.
Iker przyznał mu rację.
Sekari rozłożył sobie na progu matę najlepszego gatunku. Od dnia, kiedy próbowano zabić Ikera i tylko cudem wywinął się od śmierci, Sekari czuwał nad jego bezpieczeństwem.
18
Iker, pewien, że jego służący mocno już śpi, wyszedł z domu przez taras, sprawdził, czy nikt go nie śledzi, przemknął się bardzo ładnie utrzymaną uliczką, a potem dłuższą chwilę czekał.
Kahun nie było takim zwyczajnym miastem. Zbudowano je zgodnie z zasadami boskiej proporcji i składało się z dwóch dzielnic. Wschodnia obejmowała około dwustu średniej wielkości domów, w zachodniej natomiast było dużo willi - niektóre z nich miały ponad siedemdziesiąt izb. W części północ-no-wschodniej na wysokim wzgórzu wznosiła się rezydencja burmistrza.
Iker nie wiedział, co ma myśleć o tej wysoko postawionej osobistości. Z jednej strony burmistrz przyjął go do pracy i wspierał, z drugiej jednak z pewnością był wiernym sługą faraona. Iker zastanawiał się, czy nie jest przypadkiem pionkiem w grze prowadzonej według nieznanych mu zasad.
Ciszy nie zakłócał żaden odgłos, więc Iker ruszył na miejsce spotkania. Ani burmistrz, ani jego bezpośredni zwierzchnik Heremsaf nie wiedzieli, że Iker utrzymuje kontakty z Bi-ną, młodą Azjatką, służącą, która nie umiała ani pisać, ani czytać, ale tak jak Iker walczyła z tyranią Sezostrisa.
Dziewczyna czekała w opuszczonym domu. Gdy tylko wszedł do środka, zamknęła drzwi i wciągnęła go do pomieszczenia, gdzie trzymano dzbany i gdzie nikt nie mógł ich podsłuchiwać.
Bina była uroczą, pełną życia czarnulką.
- Czy zachowałeś należytą ostrożność, Ikerze?
- Myślisz, że jestem nieodpowiedzialny?
- Nie, wcale tak nie myślę. Ale boję się, bardzo się boję. Chyba powinieneś mnie uspokoić.
Przytuliła się do chłopaka, ale nie zareagował. Ilekroć usiłowała go uwieść, stawała mu przed oczyma twarz młodej kapłanki i zaloty wspólniczki przestawały na niego działać.
- Nie mamy wiele czasu, Bino.
- Przyjdzie dzień, kiedy to miasto będzie nasze i wtedy nie będziemy już musieli się ukrywać. Ale do tego jeszcze daleko, Ikerze. A cel osiągniemy właśnie dzięki tobie.
19
- Nie jestem tego pewien.
- Czyżbyś miał jeszcze wątpliwości?
- Nie jestem mordercą.
- Zabicie Sezostrisa będzie tylko wymierzeniem sprawiedliwości.
- Musiałbym mieć niezbite dowody jego winy.
- A czegóż ci jeszcze potrzeba?
- Chciałbym poszukać w archiwach.
- Długo to potrwa?
- Tego nie wiem. Moje obecne stanowisko nie daje mi takich uprawnień. Żeby uzyskać dostęp do archiwów bez zwrócenia uwagi burmistrza i Heremsafa, musiałbym wspiąć się znacznie wyżej.
- Myślisz, Ikerze, że coś znajdziesz? Przecież już wiesz, że jedynym sprawcą nieszczęść, jakie spadły i na ciebie, i na twój kraj, jest faraon. Wiesz, jak poważna jest sytuacja, więc nie możesz się cofnąć.
- Czy wyobrażasz sobie, że mógłbym człowiekowi wbić w serce sztylet?
- Jestem pewna, że wystarczy ci na to odwagi.
Iker wstał i zaczął się przechadzać po pomieszczeniu. Nadepnął na jakąś skorupę i pękła mu pod stopą - oby zabicie potwora okazało się równie łatwe!
- Sezostris wciąż tępi moich rodaków - powiedziała z lekkim wzburzeniem dziewczyna. - Jutro będzie prześladował twoich, bo już zapowiada wojnę domową. Niedaleko stąd namiestnik Chnum-Hotep zbiera wojska do walki z ciemięzcą, ale jak długo będzie mógł się opierać?
- Skąd masz te wiadomości?
- Od naszych sprzymierzeńców i mam nadzieję, że wkrótce zjawią się w Kahun. Ich obecność doda nam sił.
- Jakim sposobem wejdą do miasta?
- Tego nie wiem, Ikerze, ale na pewno wejdą. Zobaczysz, że bardzo nam pomogą.
- Przecież to szaleństwo, Bino!
- Zaręczam ci, że nie. Nie ma żadnego innego sposobu, aby wyswobodzić się z tego ucisku, a ty będziesz zbrojnym ramie-
20
niem przynoszącym nam wolność. Czyż istnieje jakieś szczyt-niejsze zadanie? Sezostris, chcąc cię zniszczyć, wyzwolił siłę, która zniszczy jego samego.
Ostatnie słowa Biny przekonały Ikera, że kroczy właściwą drogą. Niestety, cel był bardzo odległy, a widoki na sukces wydawały się niewielkie.
- Podzielam twoje wątpliwości i twój niepokój, Ikerze, ale jeszcze trochę, a nie będziemy już sami.
Iker leżał na tarasie. Przez całą noc nie zmrużył oka. Tym razem jego plan całkowicie już dojrzał i Iker czuł, że potrafi go zrealizować. Nic nie napełniało go takim wstrętem jak bezprawie, bez względu na to, czy dopuszczał się go król, czy biedak. Nie cofnie się więc, nawet gdyby w tym buncie miał być osamotniony.
Z rozmyślań wyrwał go dochodzący z dołu krzyk bólu.
- Na mózg się wam rzuciło czy jak?! - wydzierał się Seka-ri. - Kto to widział, żeby budzić człowieka kopniakami w tyłek!
Iker zszedł na dół.
Przy wejściu ujrzał dwóch policjantów.
Mieli pałki i nie wyglądali sympatycznie.
Sekari stał na pół przytomny i rozcierał sobie zadek.
- Co to za jeden?-zwrócił się do Ikera starszy z dwóch policjantów.
. - Sekari, mój służący.
- Czy zawsze śpi w progu?
- To ze względu na bezpieczeństwo.
- Ja, mając na służbie fagasa, którego tak trudno obudzić, raczej nie czułbym się bezpieczny. Dobra, nie przyszliśmy tu po niego. Pisarz Heremsaf natychmiast chce się z tobą widzieć.
Policjanci wyszli, a Iker stał jak skamieniały.
Przynajmniej nie założyli mi kajdanków i nie ciągną przez miasto jak pospolitego opryszka - pomyślał.
Niestety, byio to tylko odwleczenie sprawy. Skoro Heremsaf w taki właśnie sposób go wzywa, to z pewnością zna jego
21
zamiary. Ikera czeka areszt i więzienie. Jedyny ratunek
Sezostris, nazywając zbudowane obok Abydos osiedle „Trwale-Są-Siedziby", nawiązywał do pierwszej z dwóch podstawowych wartości monarchii faraonów, a mianowicie wytrwałości. Druga wartość, czyli czujność, a ściślej - przebudzenie Ozyrysa w chwili zmartwychwstania, nadawała osiedlu nadprzyrodzony wymiar, dzięki czemu jego mieszkańcy mogli wznosić wiecznotrwałe budowle.
Faraon osobiście przejrzał rozkład zajęć kapłanów tymczasowych. Tworzyli oni pięć pracujących na zmianę zespołów.
Kierownik, który przygotował ten rozkład, niski i nerwowy człowieczek, stanąwszy przed obliczem olbrzymiego monarchy, cały dygotał.
- Skoro działałeś tak, jak ci poleciłem, i wszystko starannie wykonałeś, to czego się boisz?
- Przywilej ujrzenia Waszej Królewskiej Mości to...
- Nie mamy żadnych przywilejów, ani ty, ani ja, bo obaj jesteśmy sługami Ozyrysa.
- Tak właśnie to rozumiałem, Wasza Królewska Mość, i...
- Jak pracują te twoje zespoły?
- Zgodnie z tradycją. Pracujący dzielą się na kilka specjalności i wykonują ściśle określone zadania. Nikt nikomu nie wchodzi w drogę i każda czynność wykonana jest we właściwej porze.
Kierownik przystąpił do szczegółowych objaśnień. Mówił o obmywaniu posągów, myciu naczyń liturgicznych, przygotowywaniu oliwy do bezdymnego oświetlenia, doborze pokarmów składanych na ofiarne stoły i kontroli nad późniejszym ich rozdziałem. Poda! monarsze imiona i stopnie służbowe strażników, majstrów prowadzących warsztaty, malarzy, ogrodników, pieka-
22
rzy, piwowarów, rzeźników, rybaków, ludzi wyrabiających pach-nidła... Nie zapomniał nawet o posługaczach donoszących ofiary.
- Każdy pracuje pod nadzorem służb porządkowych. Służby te zapisują dzień i porę przybycia i wyjścia, a także przyczyny nieobecności lub spóźnień.
- Ilu do tej pory wydalono tymczasowych za poważne przewinienia?
-:: - Ani jednego - odparł dumnie kierownik.
■: - Jest to dowód, że nie nadajesz się na kierownika.
- Wasza Królewska Mość, przecież...
- Jak możesz choćby przez chwilę dopuszczać do siebie myśl, że wszystko jest w całkowitym porządku? Albo próbujesz mnie oszukać, a tego błędu nie można wybaczyć, albo całkowicie ufasz uspokajającym sprawozdaniom swoich podwładnych, a to jeszcze trudniej wybaczyć. Wyznaczę kogoś na twoje miejsce i natychmiast wyniesiesz się z Abydos.
Sezostris obejrzał warsztaty, magazyny, rzeźnie i browary, stwierdził, że w wielu miejscach naruszono zasady bezpieczeństwa i Sobek-Obrońca wydał stosowne zarządzenia. Potem król przyjął kierownika robót, na którego twarzy widać było zmęczenie.
- Macie jakieś nowe kłopoty?
- Nic poważnego, Wasza Królewska Mość. Dzięki wsparciu ze strony kapłanek bogini Hathor narzędzia już się nie łamią, a kamieniarze już nie chorują. Z radością mogę ci, Panie, zameldować o zakończeniu robót. Malarze skończyli dziś malować ostatnią postać, była to bogini Izyda. Zarówno twoja świątynia, jak i twoja Siedziba Wieczności dostarczają tyle ka, ile trzeba. Kiedy, Panie, chciałbyś ożywić skarbiec?
- Już jutro.
W Tebach uroczystości łączyły się z wielką zabawą ludową, ale w Abydos nawet piwowarów zaprzężono w służbę Ozyry-sowi. Zresztą w aktualnej sytuacji wszelkie manifestacje radości byłyby niestosowne.
W obecności kapłanek i stałych kapłanów Sezostris wmu-
23
rował w fundamenty swojej świątyni dwadzieścia cztery sztabki różnych metali oraz kilkanaście szlachetnych kamieni. Złoto, srebro, lapis-lazuli, turkusy, jaspisy, krwawnik... wszystkie te wydobyte w górach materiały wchodziły w skład oka Horusa, tego najpotężniejszego z talizmanów.
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl